Wyrok kwidzyńskiego sądu w sprawie trojga malborskich policjantów jest już prawomocny. Uprawomocnił się w drugiej połowie stycznia br. Żadna ze stron - ani prokuratura, ani obrońcy - nie złożyła zażalenia na decyzję Temidy.
W procesie, który rozpoczął się w marcu ubiegłego roku, na ławie oskarżonych zasiedli były naczelnik drogówki w KPP Malbork oraz dwoje jego podwładnych. Prokuratura z Chojnic, występująca w roli oskarżyciela (podczas rozpraw reprezentował ją prokurator z Kwidzyna), zarzucała całej trójce sfałszowanie dokumentacji kolizji z udziałem żony burmistrza z 1 października 2009 roku, czyli podmienienie notatki mówiącej o 400-złotowym mandacie na pouczenie.
KWIDZYN: PROCES POLICJANTÓW ZA ZAMKNIĘTYMI DRZWIAMI
Kwidzyński sąd pozytywnie zweryfikował dowody prokuratury (m.in. ekspertyza biegłego do spraw pisma ręcznego, zabezpieczone notatniki policyjne, zeznania świadków). Nie skazał ich jednak, tylko zastosował warunkowe umorzenie postępowania karnego.
- Nie można tego mylić z warunkowym zawieszeniem wykonania kary ani też z umorzeniem postępowania. Tutaj nie ma kary, niemniej wina i sprawstwo zostały ustalone. Okoliczności sprawy nie budziły wątpliwości - mówi Wojciech Zelmański, prezes Sądu Rejonowego w Kwidzynie. - Warunkowe umorzenie należy traktować jako substytut kary.
Sąd stwierdził, że choć funkcjonariusze publiczni złamali prawo, to społeczna szkodliwość czynu nie jest znaczna. Był to główny argument, jak wyjaśnia prezes Zelmański, do zastosowania warunkowego umorzenia postępowania na okres 2 lat. W świetle prawa nadal są osobami oskarżonymi, ale niekaranymi, bo nie zostali skazani. Muszą wnieść po 500 zł na cele społeczne i ponieść koszty sądowe.
Obecnie jeden z policjantów jest już na emeryturze. Dwoje młodszych stopniem pracuje w komendzie.
- Sąd oczywiście uznał winę policjantów, ale nie skazał ich, pogroził tylko palcem. A skoro został zastosowany substytut kary i nie doszło do skazania, więc ja nie mam obowiązku rozwiązania z nimi umowy o pracę. I nie zamierzam tego zrobić, bo jestem zadowolony z ich służby. Przez czas, gdy ich sprawa się ciągnęła, zdążyli już się zrehabilitować. Popełnili jakiś błąd w sztuce, potem zapłacili za to, bo przez te ponad 2 lata doświadczyli trudnej atmosfery, która wytworzyła się wokół nich, ale to są dobrzy policjanci - mówi nadkom. Andrzej Szramke, komendant powiatowy policji.
Trzeba dodać, że komendant Szramke nastał w KPP Malbork już po tym, gdy o sprawie było głośno. Prokuratura (śledztwo prowadziła wtedy jednostka z Kartuz) zaczęła się nią zajmować za czasów poprzedniego szefa powiatowej policji, Ryszarda Borkowskiego (obecnie na emeryturze). Ówczesny komendant tłumaczył, że nic mu nie wiadomo, by doszło do nieprawidłowości. Zapewniał, że nie naciskał na podwładnych w sprawie kolizji.
Z kolei burmistrz Malborka Andrzej Rychłowski również wyjaśniał nam wcześniej, że nic mu nie wiadomo o nieprawidłowościach w komendzie, a za czyjeś rzekome czyny nie może odpowiadać. Tłumaczył też, że nie jest przełożonym policjantów, więc niezręcznie jest publicznie komentować ich pracę. Wyjaśniał również, że na nikogo nie wpływał i ze sprawą nie ma nic wspólnego.
Z jednej strony sąd uznał winę oskarżonych, z drugiej - nie udało mu się ustalić motywów działania. One pozostaną więc tylko w sferze domysłów.
- Oskarżeni do końca nie przyznawali się do winy - mówi Wojciech Zelmański.
Konto Amazon zagrożone? Pismak przeciwko oszustom
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?