Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Cukrownia Malbork rozpoczęła kampanię produkcyjną. Piec wapienny już rozpalony, wkrótce plac fabryki zapełni się burakami

Radosław Konczyński
Radosław Konczyński
Radosław Konczyński
123 dni ma potrwać kampania produkcyjna w Cukrowni Malbork. W tym czasie fabryka planuje przerobić około miliona ton buraków na 130-140 tys. ton cukru. Kampania rozpoczęła się we wtorek (5 września) od rozpalenia pieca wapiennego. Teraz czas na rozruch, a od soboty (9 września) krojenie surowca.

Rozpoczęła się kolejna kampania produkcyjna w jedynej cukrowni na Pomorzu

Zgodnie z tradycją, rozpalenie pieca wapiennego rozpoczęło we wtorkowe późne popołudnie 144 kampanię w Cukrowni Malbork, jedynym takim zakładzie w województwie pomorskim.

- To jest rzeczywiste, fizyczne rozpoczęcie kampanii w cukrowni, która funkcjonuje od 1880 roku. Pierwszym urządzeniem, które jest uruchamiane, jest piec wapienny. Z węglanu wapnia wytwarzamy wodorotlenek wapnia. Wapno potrzebne nam jest po prostu do oczyszczania cukru, po to, żeby był biały, krystaliczny, czyściutki, żeby miał 99,9 procent cukru w cukrze - mówi żartem Mariusz Kaźmierczak, dla którego jest to piętnasta kampania w roli dyrektora Cukrowni Malbork.

Malborscy cukrownicy i rolnicy współpracujący z zakładem nastawiają się na kolejne rekordy. Fabryka ma przyjąć od 811 plantatorów między 950 tys. a milionem ton buraków. Plon z hektara jest szacowany na 72 tony, a polaryzacja buraków (zawartość cukru w roślinie) na 16,5 proc. Zakład wyprodukuje między 130 a 140 tys. ton cukru.

Taki plon z hektara i polaryzacja to są naprawdę bardzo przyzwoite parametry, które pozwolą rolnikom osiągnąć najwyższe zyski z hektara produkcji rolnej w Polsce w tym momencie. Cena buraków na ten rok będzie powyżej 46 euro, to jest naprawdę bardzo dobrze. Poza tym, nasi plantatorzy mają wpisany w umowach podział nadwyżki ceny z cukru, który im wypłacamy. Myślę, że są zadowoleni - mówi Mariusz Kaźmierczak.

Dyrektor dla lepszego zobrazowania roli cukrowni dla gospodarki w regionie przytacza też inne liczby. Łącznie budżet malborskiego zakładu zaplanowany na 2023 rok to 410 mln zł (przykładowo ponad 2,5 raza więcej niż budżet miasta Malborka). Na tę chwilę 270 mln zł wypłacono plantatorom za buraki, a płace pracowników to około 27 mln zł rocznie (190 osób stałej załogi i ok. 90 pracowników sezonowych).

Do tego trzeba doliczyć wydatki remontowe i inwestycyjne. Tak jak w poprzednich latach, tak i tym razem kampanię poprzedziły duże przedsięwzięcia: tegoroczny budżet remontowy to 10 mln zł, a inwestycyjny - ponad 45 mln zł. Łącznie w ciągu kilku ostatnich lat inwestycje w cukrowni wiązały się z kosztem ponad 300 mln zł. Pieniądze przede wszystkim „wkładane” są w energetykę.

Proszę spojrzeć, dymu z naszego komina po prostu nie widać. Norma unijna wynosi 100 mg pyłu zawieszonego w powietrzu, bodajże w przyszłym roku zostanie zmniejszona do 50 mg, a my na dziś mamy 9-10 mg. To jest zdecydowanie mniej niż jeden piec węglowy w domu mieszkalnym. Druga potężna inwestycja, przewidziana na trzy lata, to budowa oczyszczalni ścieków. Jesteśmy mniej więcej w połowie realizacji - dodaje Mariusz Kaźmierczak.

Dyrektor żartuje, że potem oczyszczoną wodę będzie można butelkować i pić. Jedno jest pewne: to będzie kolejny krok, który sprawi, że największy zakład przemysłowy w Malborku stanie się jeszcze bardziej przyjazny środowisku.

- Ja zawsze chwalę się jedną liczbą: gdy rozpoczynałem pracę w Malborku w 2009 roku, zużycie ciepła mieliśmy na poziomie 370 kWh na tonę przerobionych buraków, a w zeszłym roku było to 170. Przerabiając 460 tys. ton buraków, zużywaliśmy około 26 tys. ton węgla. W tym roku przerobimy rekordowo około miliona ton buraków i również zużyjemy 26 tys. ton węgla. To świadczy o efektywności inwestycji i obniżaniu kosztów. Warto wiedzieć, że nasze opłaty za emisję CO2 to jest prawie 12 mln zł za rok - wylicza Mariusz Kaźmierczak.

CZYTAJ TEŻ: Cukier zniknął ze sklepowych półek i nie ma nawet pudru. Komunikat Krajowej Grupy Spożywczej

Zaletą Cukrowni Malbork jest to, "że jest w polskich rękach"

Malborski zakład jest jedną z siedmiu cukrowni należących do państwowej Krajowej Grupy Spożywczej SA.

- Ta nasza cukrownia - mówię „nasza”, bo urodziłem się w Malborku - jest pewnym symbolem, że w tym mieście jest przemysł, są miejsca pracy. Ona jest symbolem, że można funkcjonować dobrze, sprawnie i dobrze zarządzać, inwestować. Kilkanaście lat temu ten zakład wyglądał inaczej, dzisiaj jest dokapitalizowany, przeszedł szereg modernizacji, szereg inwestycji i my jako ministerstwo będziemy dokładać szczególnej staranności, żeby takie zakłady się rozwijały i były przykładem, jak mają funkcjonować spółki Skarbu Państwa - mówi Karol Rabenda, wiceminister aktywów państwowych.

Jeszcze dokładniej zmiany może ocenić poseł Tadeusz Cymański, mieszkaniec Malborka, który w latach 90. był burmistrzem. W tamtych czasach w całym regionie było dużo fabryk cukru.

- Cukrownia w Malborku produkuje znacznie więcej niż wszystkie tamte cukrownie wtedy razem wzięte. Całkiem inna jest technologia. Dzisiaj wszystko jest zmechanizowane. Cukrownia ma wiele zalet: jest zmodernizowana, efektywna, ekonomiczna, ale ma jeszcze jedną cechę i ją bym podkreślił. Pamiętamy, że była wielka walka, pamiętamy postać Gabriela Janowskiego (poseł, który sprzeciwiał się prywatyzacji polskich cukrowni - red.). Prawda jest córką czasu i ona pokazała, że wielkim błędem było sprzedawanie naszych cukrowni. Dzisiaj mamy aż i tylko 40 procent rynku polskiego w naszych cukrowniach. Zaletą malborskiej jest to, że jest w polskich rękach; chcę się podzielić nadzieją, że pozostanie również w przyszłości. Niezależnie, jak się potoczą losy w sferze publicznej - mówi Tadeusz Cymański.

Krajowa Grupa Spożywcza to jest dowód, że spółki Skarbu Państwa potrafią działać sprawnie, są w stanie funkcjonować dobrze zarówno w otoczeniu biznesowym, ale też dbają o interes społeczny, interes rolników i o tę dobrą współpracę pomiędzy plantatorami a cukrownią - stwierdza z kolei Karol Rabenda.

Fabryka w środku miasta. "Więcej korzyści niż uciążliwości"

Swój punkt, często bardziej przyziemny, mają mieszkańcy. Wielu docenia obecność dużego zakładu przemysłowego w mieście, ale z tym wiążą się pewne niedogodności. Nic dziwnego, że są i tacy, którzy wzdychają, że znów kampania... Dyrektor fabryki co roku stara się cierpliwie tłumaczyć, dlaczego warto skupiać się na plusach, których jego zdaniem jest więcej.

- Budżet, który cukrownia wnosi w lokalne środowisko, te wspomniane 410 mln zł zostaje wśród naszych plantatorów i pracowników. To również około 50 firm, które transportują buraki. Te pieniądze zostają też w innej postaci, to są podatki lokalne, sponsoring miejscowych klubów, szkół itd. Jestem święcie przekonany przez te wszystkie lata, że cukrownia nawet w takim mieście jak Malbork przynosi wiele więcej korzyści dla nas wszystkich, dla całej społeczności, niż uciążliwości - mówi Mariusz Kaźmierczak.

Krojenie buraków zacznie się w najbliższą sobotę (9 września). Jeżeli wszystko będzie przebiegało bezawaryjnie, a trzeba wiedzieć, że cukrownia pracuje non stop przez cały okres kampanii, koniec krojenia nastąpi w okolicy Święta Trzech Króli. Przez cały ten czas około 360 ciężarówek dziennie będzie wjeżdżało do zakładu. Czas obsługi jednej ciężarówki ma wynosić nieco ponad minutę.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na malbork.naszemiasto.pl Nasze Miasto