Władimir i Hanna w napięciu czekali na rozprawy przed Wojewódzkim Sądem Administracyjnym w Warszawie. Przypomnijmy, że odwołali się do niego od decyzji szefa Urzędu do spraw Cudzoziemców, który nie uznał ich za uchodźców i wydał zobowiązanie powrotu na Ukrainę. Gdyby sąd utrzymał w mocy tę decyzję, małżeństwo z dwójką synów musiałoby wyjechać z Polski, a tu już ułożyło sobie życie na nowo. Na szczęście dla rodziny - sąd, jak to ujął wcześniej Władimir, był dla nich łaskawy.
- Najpierw odbyła się rozprawa w Warszawie dotycząca mojej żony, potem mnie i dzieci. W obu sprawach sąd uchylił decyzję szefa Urzędu do spraw Cudzoziemców. Chodziło o sprawy proceduralne - opowiada Władimir Sołomko.
Sędzia Joanna Kube, rzeczniczka prasowa WSA w Warszawie, potwierdziła nam, że takie orzeczenia zostały wydane. Sąd zasądził też od szefa UDSC na rzecz skarżących w sumie 960 zł tytułem zwrotu kosztów postępowania sądowego.
Ostatnie postanowienia nie zamykają sprawy, a jedynie wstrzymują zobowiązanie do powrotu. Natomiast dalsze losy rodziny i tak zależą od szefa Urzędu do spraw Cudzoziemców, do którego za pośrednictwem Straży Granicznej mieszkaniec Malborka w maju br. złożył kolejny wniosek o ochronę międzynarodową dla siebie i swojej rodziny.
- Ale i tak ta decyzja sądu mnie ucieszyła, żona też odetchnęła z ulgą, no i czekamy dalej na kolejną decyzję UDSC - dodaje Władimir.
Sądząc po wcześniejszych procedurach przeprowadzanych przez ten urząd, wydanie decyzji może zająć kilka miesięcy. Cały czas można wesprzeć rodzinę, podpisując petycję w jej obronie. Znajdziesz ją TUTAJ.
Przypomnijmy, że Władimir z żoną i wówczas 9-letnim synem Nikitą w lipcu 2014 roku zostali wypędzeni przez prorosyjskich separatystów ze swojego mieszkania w Doniecku. Przez kolejne pół roku nadal mieszkali w Donbasie, a on wyjeżdżał co jakiś czas na zachód Ukrainy w poszukiwaniu pracy i mieszkania. Gdy przez kolejne miesiące próby się nie powiodły, zabrał bliskich i w grudniu 2014 r. przyjechał do Polski. W Malborku osiedlili się z pomocą Kościoła Chrześcijan Baptystów. Tu urodził się drugi syn Hanny i Władimira - Janek.
Teoretycznie Władimir i Hanna mogliby wyjechać na zachód Ukrainy, gdzie jest bezpiecznie, a potem - nie wcześniej niż po sześciu miesiącach - wrócić do Polski po wyrobieniu wiz. Ale tam musieliby zaczynać od zera. A do Donbasu na pewno nie wrócą.
Zobacz też: Hinduski taniec w wykonaniu uczniów SP 8 w Malborku (fragment):
Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?