Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Hobby. Znawcy energii ciała z Malborka

Marta Chmielińska
Fot. Archiwum prywatne
W Malborku odbyło się seminarium kyusho. O tej sztuce walki rozmawiamy z Rafałem Nocuniem, trenerem karate, III dan. Od 30 lat trenuje karate, od 6 lat - kyusho. Stworzył i prowadzi malborski klub kyusho.

Co to jest kyusho?

Kyusho to metoda , która wykorzystuje wiedzę o punktach witalnych i przepływie energii KI (CHI). Wiedza ta liczy liczy sobie wiele wieków, najstarsze znalezisko - figurka z brązu z zaznaczonymi punktami witalnymi i meridianami datuje się na setki lat przed naszą erą. Podobnie jak w akupunkturze, akupresurze, shiatsu - wiedzę tę wykorzystuje się również w sztukach walki. Właściwie wszystkie stare sztuki powstawały na podstawie zasad przepływu energii przez ciało. W Japonii nazywa się to kyusho, w Korei - kupso sul, w Chinach - Dim mak... itd. Te zasady znane są również wśród Aborygenów, ludów Afryki, plemion indiańskich.

Jaka była Pana droga od początkującego adepta karate do posiadacza III dana?

Moje pierwsze spotkanie z karate miało miejsce jakieś 25 lat temu. Zafascynowała mnie ta sztuka i całkowicie pochłonęła. Przez wiele lat wszystko, co robiłem w życiu, było podporządkowane treningom. Moje początki to czasy "żelaznej kurtyny'' i idei "ekonomicznego braterstwa". Dostęp do wie-dzy o karate był wówczas bardzo ograniczony. Tylko dwóch nauczycieli z Zachodu przyjeżdżało do Polski syste-matycznie: Ilija Jorga z Jugo-sławii i Giuseppe Beghetto z Włoch. Po 1989 r. do Polski zaczęli przyjeżdżać także inni mistrzowie. Wtedy wszystko było nowe, cieka-we, inne... ale jak to zwykle bywa, niektóre seminaria były ciekawsze, inne mniej. Czasem zdarzało się, że jechaliśmy setki kilometrów, by ugruntować się w tym, co już dawno wiedzieliśmy, i szkoda było zapłaconych, często dość dużych, pieniędzy.

Skąd się wzięła Pana fascynacja tą sztuką?

W czasie jednego z semina-riów usłyszałem o kyusho ji-tsu. Mimo sporego doświa-dczenia nie chciałem wierzyć w to, co widzę. Wydawało mi się niemożliwe pozbawienie kogoś przytomności lekkim uderzeniem w nogę czy rękę lub zupełnie bez dotknięcia. Po paru latach poszukiwań trafiła się okazja, aby przekonać się i doświadczyć tego na własnym ciele. Pojechałem na seminarium kyusho jitsu w Budapeszcie. Na treningu shihan [nauczyciel, instruktor - dop. red.] lekko klepnął mnie w policzek i koledzy musieli podnosić mnie z podłogi. To było szokujące! Wiele razy dostałem po głowie, ale nikt nigdy nie pozbawił mnie przytomności lekkim dotknięciem! Przez dwa dni ćwiczyliśmy wspólnie z przedstawicielami judo, ju jitsu, aikido i paru innych sztuk walki. Shihan okazał się być sympatycznym, pogodnym i bardzo skromnym człowiekiem, który z rozbrajającą szczerością opowiadał nam o kyusho. Niespodziewanie ruchy w kata zaczęły mieć prosty sens. Nawet liczba kroków w niektórych sekwencjach stała się jasna. Duża część seminarium była poświęcona leczeniu, bo to też kyusho. A jak działa kyusho? Tak jak akupresura, akupunktura, shiatsu, tylko... w drugą stronę. Celem jest zablokowanie, zakłócenie obiegu energii w organizmie człowieka. To chyba jest prawdziwa strona wszystkich sztuk walki przez lata trzymana w tajemnicy, która niedawno ujrzała światło dzienne.

Jak wiele klubów w Polsce zajmuje się tą trudną sztuką?

Przypuszczam, że kyusho praktykowane jest jeszcze w innych miejscach w Polsce, ale z pewnością tylko my staramy się propagować kyusho w naszym kraju. W Malborku trenuje kilka osób, jest to bardzo silna grupa z niezmienionym od lat składem. Trenujemy w każdą środę w Gimnazjum nr 1.

W Malborku, kolejny rok z rzędu, odbyło się w miniony weekend seminarium, które poprowadził Arturo Umana. Kim jest ten człowiek?

Arturo Umana pochodzi z Kostaryki, skończył studia inżynierskie w Niemczech, a obecnie mieszka i pracuje w Austrii. Jest międzynarodowym instruktorem samoobrony i walki wręcz. Posiada stopnie mistrzowskie w hapkido, hapkimudo, taekwondo i kyusho jitsu. W swoich seminariach równą uwagę poświęca zasadom walki wręcz, jak i aspektom zdrowotnym w kyusho (proste metody usuwania bólu, leczenia, itp.). Jest człowiekiem wyjątkowo otwartym i chętnie dzieli się wiedzą. Wraz z przyjaciółmi poznaliśmy go w 2006 roku podczas Międzynarodowej Konwencji Kyusho we Francji. Od tamtej pory raz w roku przyjeżdża do Polski i pomaga nam zrozumieć ogromną wiedzę kyusho jitsu. Dotychczas w seminariach brali udział instruktorzy najróżniejszych szkół z całej Polski. Gościliśmy przedstawicieli różnych szkół karate, judo, ju jitsu, sambo, różne szkoły kung fu, FMA.

Jak wygląda takie seminarium?

Trwa ono zwykle kilka godzin i jest to wykład połączony z ćwiczeniami dotyczącymi metod posługiwania się punktami witalnymi. Seminarium jest poświęcone poznawaniu zasad przepływu energii wewnętrznej, zastosowania ich w sztukach walki, to także okazja do nauki pewnych podstawowych manipulacji związanych z pomaganiem w utrzymaniu zdrowia. Nasz kolega ma niezłe rezultaty, pomagając swojej kuzynce w ciężkiej astmie. Nie wyleczył jej oczywiście, ale potrafi łagodzić niektóre dolegliwości. Zwykle po zajęciach spotykamy się w gronie uczestników na wspólnym obiedzie w jakiejś knajpce.

Czy aby trenować kyusho, trzeba mieć jakieś szczególne predyspozycje?

Do treningu kyusho nie trzeba mieć predyspozycji. Potrzeba otwartej głowy i szczerych chęci. Na jednym z seminariów gościliśmy chirurga, który nie ma nic wspólnego ze sztukami walki, ale był zainteresowany przepływem energii oraz aspektami związanymi z leczeniem (np. usuwanie bólu głowy przez naciskanie odpowiednich punktów).

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak przygotować się do rozmowy o pracę?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na malbork.naszemiasto.pl Nasze Miasto