Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Krzysztof Staniszewski, zawodnik MKS Triathlon Malbork, wystartuje na mistrzostwach świata

(JS)
Krzysztof Staniszewski
Krzysztof Staniszewski Fot. Archiwum prywatne
O triathlonie mówi się, że jest dyscypliną dla ludzi z żelaza. W Polsce, gdzie za tym sportem nie idą duże pieniądze, oprócz stalowych mięśni i płuc, trzeba też mieć żelazne nerwy, by przy triathlonie pozostać. Taki jest właśnie Krzysztof Staniszewski z Malborka. Upór zawiódł go na mistrzostwa świata.

Najpierw wskakują do jeziora lub rzeki i płyną kilka kilometrów, po wyjściu na brzeg wsiadają na rower i jadą kolejnych kilkadziesiąt kilometrów. Potem, zamiast odpocząć, trzeba jeszcze przebiec kolejny długi dystans. W najdłuższych odmianach triathlonu taka rywalizacja trwa bez przerwy kilka godzin.
Krzysztof Staniszewski ma 24 lata, a triathlon uprawia od dziewięciu lat. Jako młody chłopak zaczął od lekkoatletyki. W karierze biegacza przeszkodziły mu kontuzje. Szukał dla siebie innego sportowego zajęcia.
- Zaczęło się dość zaskakująco - opowiada Krzysztof. - Podczas pierwszych zawodów organizowanych w Malborku przez MKS Triathlon zostałem poproszony o zabezpieczanie imprezy jako ratownik. Gdy zobaczyłem zmagania triathlonistów, ich wytrzymałość, od razu wiedziałem, że chcę tego spróbować.

Jako uczeń trzeciej klasy gimnazjum trafił pod opiekę Marcina Waniewskiego, prezesa i trenera MKS Triathlon, a obecnie także trenera pomorskiej kadry triathlonistów.
- U Krzyśka od początku widziałem duży potencjał - opowiada Waniewski. - Był szczupłej budowy ciała, miał dużą wytrzymałość. Problemem od początku było dla niego pływanie, w którym odstawał od rywali. Nadrabiał jednak na rowerze, gdzie był w połowie stawki, oraz w biegu, w którym zawsze plasował się w czołówce. To wynik jego wcześniejszych treningów lekkoatletycznych.

Pierwsze poważne zawody, w których wystartował, czyli ogólnopolską olimpiadę młodzieży, Krzysztof wygrał. To zmotywowało go do dalszej pracy. Konsekwentnie, rok po roku, poprawiał swoje rekordy życiowe. Największe sukcesy zaczął osiągać po zmianie dystansu. Zamiast sprintu i odmiany olimpijskiej triathlonu zaczął przygotowywać się do konkurencji Ironman 70.3, nazywanej też czasem Half Ironman (czyli pół Ironmana). Cyfra 70.3 oznacza długość wszystkich dystansów liczoną w milach. Składa się na nią 1900 m pływania, 90 km jazdy na rowerze i 21,1 km biegu.
Celowość zmiany konkurencji można uzasadnić matematycznie. Na dłuższym dystansie pływackim Krzysztof, ze swoimi słabszymi zdolnościami w tym zakresie, może stracić kilka sekund, ale na rowerze i w biegu zyskać już kilka minut, dzięki czemu staje się o wiele bardziej groźny dla rywali. Dłuższy dystans wymaga większej wytrzymałości, ale jego smukła budowa ciała idealnie jest do tego predysponowana. Używając fachowego słownictwa, Krzysztof jest "wysuszony". Nawet serce wolniej mu bije.

O tym, że zmiana dystansu przez zawodnika MKS Triathlon była strzałem w dziesiątkę, okazało się w czerwcu br. Podczas mistrzostw Polski w Suszu zajął dziewiąte miejsce. Wśród Polaków był siódmy.
- Po tym sukcesie postanowiliśmy spróbować sił na arenie międzynarodowej - mówi Łukasz Wiech, przyjaciel Krzysztofa, jego partner treningowy i menedżer. - Zgłosiliśmy Krzysztofa do mistrzostw Europy, które odbyły się w sierpniu w niemieckim Wiesbaden.
Wystartowało tam blisko dwa i pół tysiąca triathlonistów. Staniszewski pokonał swój dystans w 4 godziny i 48 minut (rekord świata należy do Niemca Michaela Raelerta i wynosi 3 godz. i 34 min). Wprawdzie dało mu to dopiero 50 miejsce w kategorii open, ale w jego grupie wiekowej był to siódmy rezultat. To okazało się przepustką do MŚ w Stanach Zjednoczonych.
- Jeszcze przed wyjazdem do Wiesbaden myśleliśmy o mistrzostwach świata - przyznaje Łukasz Wiech. - Podjęliśmy ryzyko i nie szykowaliśmy szczytu formy Krzyśka na sierpień. Ten ma przyjść właśnie na listopad. Oczywiście, moglibyśmy się nie zakwalifikować do mistrzostw świata, ale ryzyko się opłaciło.

Na Zachodzie triathlon, zwłaszcza odmiany Half Ironman i Ironman, cieszą się ogromną popularnością. Zawody są transmitowane przez telewizję, za zawodnikami stoją grupy promotorskie, sponsorzy.
- Pierwsza dwudziestka mistrzostw świata w Ironman na Hawajach nie pracuje zawodowo, tylko żyje z tego sportu, reklamując sprzęt sportowy czy odżywki - mówi Marcin Waniewski. - Zostają prywatnymi trenerami bogaczy.
Triathlon w Polsce dopiero staje się coraz bardziej popularny i medialny. Z roku na rok zaczynają się pojawiać zawodowi trenerzy. Daleko nam jednak do Zachodu.
- Przykładem niech będzie historia z ubiegłego roku, gdy tytuł wicemistrza świata w kategorii wiekowej 25-28 lat zdobył zawodnik z Polski - mówi Waniewski. - Po tym sukcesie otrzymał zawodowy kontrakt od zagranicznej grupy promotorskiej, która opłaca mu obozy, treningi, sprzęt. Nie musi się martwić o sponsorów, ma tylko trenować i startować. W Polsce to ciągle poezja przyszłości.
Polski Związek Triathlonu nie mógł pomóc finansowo Krzysztofowi Staniszewskiemu w wyjeździe na mistrzostwa, ponieważ promuje przede wszystkim dystans olimpijski.
- Dla związku Krzysiek jest już za stary. Jego start na mistrzostwach świata nie jest traktowany jako promocja dyscypliny wśród dzieci i młodzieży - wyjaśnia Waniewski.
- Brak sponsorów i konieczność proszenia o pomoc finansową zniechęcają trochę do uprawiania triathlonu, ale staram się o tym nie myśleć - mówi Staniszewski.

Wraz z Łukaszem Wiechem próbują rozpropagować triathlon w Trójmieście, gdzie nie funkcjonuje klub szkolący "ludzi z żelaza". Obaj studiowali w Akademii Wychowania Fizycznego i Sportu w Gdańsku. W czasie studiów zorganizowali nawet kurs na instruktora triathlonu.
- Gdy przyjechałem z Malborka do Gdańska, to było mi bardzo trudno. Nie miałem odpowiednich warunków do treningów - wspomina Krzysztof. - Istnieje wprawdzie jeden klub triathlonowy, ale aż w Rumi.
Krzysztof liczy, że jego występ na mistrzostwach świata wpłynie na zmianę tej sytuacji, zachęci innych do spróbowania swoich sił, otworzy nowe perspektywy przed tą dyscypliną.

W zbieranie funduszy potrzebnych Krzysztofowi Staniszewskiemu do wyjazdu na MŚ zaangażował się Łukasz Wiech. Odwiedzał różne instytucje, firmy, fundacje w nadziei, że ktoś pomoże nieznanej osobie uprawiającej mało medialny sport. Udało się dotychczas zebrać około 50 procent budżetu szacowanego na 20 tys. zł. Na drodze Łukasza i Krzysztofa stanął wówczas Radosław Tracz, prezes Angel Sport Promotion. Obiecał pomóc.
- Przekonała mnie determinacja tych dwóch młodych osób - mówi Tracz, który opiekuje się już karierą m.in. florecisty Radosława Glonka. - Podchodzę do sportu idealistycznie. Chcę pomagać ludziom, którzy są wybitni, ale o których się nie mówi. W Polsce jest dużo takich zawodników.

Krzysztof pracuje nad formą na mistrzostwa od wielu miesięcy. Poświęca na przygotowania każdą wolną chwilę. Mieszka obecnie w Gdańsku, pracuje w aquaparku w Sopocie, dzięki czemu ma możliwość bezpłatnych treningów. Tygodniowo przepływa 10 km, na rowerze przejeżdża 300-500 km na trasie Trójmiasto - Kaszuby. Do tego dochodzą ćwiczenia biegowe - 30-40 km na tydzień. Jeden trening może trwać nawet od 3 do 5 godzin.
Łukasz Wiech uważa, że Krzysztof ma szansę na miejsce 1-3 w swojej kategorii wiekowej, czyli 18-24 lata. Marcin Waniewski za sukces uzna lokatę w pierwszej dziesiątce.
Krzysztof uśmiecha się, słysząc to typowanie.
- Marcin patrzy na to przez pryzmat swojego wieloletniego doświadczenia i zna bardzo dobrze mnie i moje możliwości - mówi Krzysztof Staniszewski. - Łukasz też zna mnie długo, i to dzięki jego zaangażowaniu i wielkiej pracy będę mógł zrealizować swoje marzenie. Trudno słowami wyrazić za to wdzięczność. Myślę, że prawda leży gdzieś pośrodku. Może będę piąty?

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na malbork.naszemiasto.pl Nasze Miasto