Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Malbork. Piknik Park jest wciąż niszczony [ZDJĘCIA]. Czy jest sposób, by oparł się wandalom?

Anna Szade
Anna Szade
Fot. Radosław Konczyński
Może lepiej było od razu... zakopać na parkowej polanie 200 tys. zł, zamiast tworzyć tam miejsce do piknikowania. Tyle właśnie kosztowało to zadanie zrealizowane w ramach ubiegłorocznego budżetu obywatelskiego Malborka. To oczywiście ironia. Bo z drugiej strony: dlaczego mieszkańcy, którzy chcieli relaksu na łonie natury, mają uginać się pod presją wandali?

Malborczycy narzekają na brak kwiatów, ale gdy tuż po oddaniu skweru przy ul. Ciepłej na rabatach pojawiły się sadzonki, to… jeszcze szybciej zniknęły w niewyjaśnionych okolicznościach. Nikogo wówczas za rękę nie złapano, ale ślady świadczyły o tym, że raczej zostały wykopane i przesadzone w bardziej prywatną przestrzeń. Dlatego zamiast kwiatowych dywanów rośnie tam teraz trawa; bo to mniej kłopotów. Pobliski murek przy schodach na tym samym skwerze też został zdewastowany, choć na urządzenie od nowa tego miejsca wydano publiczne pieniądze. I to niemałe, bo na cały teren blisko 340 tys. zł w ramach budżetu obywatelskiego.

Albo gdy wyczyszczone zostały okolice kontrowersyjnego działa samobieżnego przy ul. Grunwaldzkiej i ukwiecono jego sąsiedztwo, to też rośliny długo nie wytrzymały. Gdy na "osiedlu królów" zorganizowano plac rekreacyjny i dla dzieci, i dla dorosłych, natychmiast został zniszczony. Do tego dołączyć można jeszcze wyposażenie Zewnętrznego Muzeum Fortyfikacji, którego również ktoś nie uszanował. No i miniaturę zamku, która stała się rodzajem maskotki chuliganów. Aż "zagłaskali" ją na śmierć…

Do tej kolekcji przykładów dołączył przed kilkoma miesiącami Piknik Park. To nowe miejsce na wypoczynkowej mapie Malborka. Ale jeszcze nim rozpoczął się sezon na majówki, już okryło się złą sławą. Od początku zamiast rodzin, gromadzili się tam miłośnicy plenerowych libacji, zostawiając po sobie góry śmieci. A przecież z miejskiej kasy wydano na to pieniądze: ponad 198 tys. zł. To projekt z ubiegłorocznej edycji budżetu obywatelskiego.

Teraz, gdy znów otwarte są parki, gdy można byłoby rozłożyć się w słońcu na kocu czy jednej z zainstalowanych tam leżanek, trzeba uważać, czy nie wejdzie się w porozbijane szkło. Pełno tam niedopałków, łusek z pestek słonecznika, papierów, butelek, puszek i kapsli. Ale wiadomo, jak ma się do kosza pięć kroków, to jest to zbyt męczący dystans do pokonania. Warto dodać, że choć jest tam spożywany alkohol, o czym świadczą ślady, to regulamin obowiązujący w parku tego wyraźnie zabrania.

W trawie rozrzucone są również kamienne kostki, którymi utwardzone zostało podłoże pod wiatami. Wiadomo, można zwalić to na wykonawcę, że tak źle ułożył bruk, że w ciągu pół roku rozsypał się w promieniu kilku metrów. Wydaje się jednak, że to raczej użytkownicy sprawdzają wytrzymałość wszystkich nieruchomych i ruchomych elementów wyposażenia. No bo przecież blaszany kosz na popiół musiał zostać przypięty łańcuchem, jak łyżka z baru mlecznego w kultowej komedii „Miś”, ale nie dlatego, że sam by odleciał…

Popiół, który miał trafić do wspomnianego pojemnika, na pewno nie miał być efektem spalania jednego ze stołów pod wiatą, ale raczej gałęzi spalonych w ognisku w specjalnie wydzielonych i zabezpieczonych kręgach, ewentualnie z przyniesionych przez imprezowiczów rusztów do grillowania. Tymczasem komuś wygodniej było zaprószyć ogień, siedząc przy stoliku, nie trzeba było się nawet schylać po drewno… Stoły to też inna historia, nabazgrana „złotymi myślami”, czasem nie do zacytowania.

Oczywiście, można winić władze miasta, że „wtopiły” w parku blisko 200 tys. zł. Ale takie było jedno z życzeń mieszkańców. Idealiści chcieli stworzyć wygodne miejsce do wypoczynku, z dala od zgiełku ulicy. Tylko przyklasnąć. To, co miało być atutem, stało się dla tego piknikowego placu przekleństwem. Nie pomaga nawet kamera, która jest tam zainstalowana, bo choć rejestruje różne wyskoki, to... nie przekazuje obrazu na monitory służb porządkowych. A trudno postawić tam patrol policji czy Straży Miejskiej na stałe. Bo cóż to za przyjemność siedzieć przy ognisku z mundurową wartą pod bokiem. Zresztą przecież nie o to chodzi, by wszystkich i wszędzie pilnować.

Czy jest jakieś rozwiązanie? To trudne, bo nie dotyczy tylko skrawka parku, ale równie dobrze przystanków autobusowych, ławek, niszczonych śmietników, świeżo malowanych elewacji domów, zabytkowych murów. Tu i tam pojawia się niewinny nasprejowany bazgrołek, wyłamany płot, kopnięty kosz, puszka po piwie, opakowanie po zjedzonym posiłku z fast foodu, buteleczka po alkoholu wypitym w bramie i… psie odchody.

Na razie w magistracie główkują, co zrobić z Piknik Parkiem, by nie trzeba było go regularnie naprawiać.

Mam dostać z ZGKiM propozycję nowego ustawienia wiat, bo to obecne się nie sprawdza. Niektóre są zbyt daleko od kamery, przez co nie obejmuje ona całości – mówi Józef Barnaś, wiceburmistrz Malborka.

Chodzi o to, by nie ponosić bez końca wydatków na likwidację szkód, a obciążać nimi faktycznych sprawców. Wiadomo, miejskie pieniądze można byłoby wydać na zupełnie inny cel służący mieszkańcom niż nieustanne naprawy.

od 12 lat
Wideo

Gazeta Lubuska. Winiarze liczą straty po przymrozkach.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na malbork.naszemiasto.pl Nasze Miasto