Zbiornik retencyjny powstał na zapleczu ul. Jagiellońskiej. Deweloper z Malborka buduje tam domy wielorodzinne. Do niedawna padający deszcz po prostu wsiąkał tam w glebę. Ale wiadomo, każde nowe osiedle oznacza mnie powierzchni, które chłoną wodę. A im więcej nowych dachów i dróg dojazdowych, tym większy problem i groźba zalania w razie ulewy.
Zbiornik retencyjny na Jagiellońskiej zamiast burzówki
Teoretycznie w miastach wody opadowe odprowadza burzówka. Ale nie da się zbudować takiej sieci, która odbierze wodę z każdej zabetonowanej powierzchni. W czerwcu 2019 r. malborczycy tego doświadczyli na własnej skórze.
Akurat w rejonie ul. Jagiellońskiej kanalizacja burzowa jest dość stara i nie tak sprawna, by przyjąć nowy haust wody z prywatnego osiedla. Dlatego właśnie władze miasta, zamiast ponosić koszty związane z rozbudową instalacji, nakłoniły inwestora do wykonania sporego oczka, które w razie potrzeby zapełni się deszczówką.
Wkrótce ten zbiornik ma być nam przekazany przez pana Piotra Wysockiego, bo to jego firma realizuje inwestycję przy ul. Jagiellońskiej. Właśnie do zbiornika będą odprowadzone wody z budynków – słyszymy od Marka Charzewskiego, burmistrza Malborka.
Gromadzenie deszczówki nie jest tylko chwilową modą. Widmo suszy nie jest wymysłem szalonych ekologów. Tej wiosny wydaje się, że problemu nie ma, ale kto wie, co czeka nas podczas najgorętszych miesięcy, nie mówiąc już o kolejnych latach.
Według danych publikowanych przez Wody Polskie, dostępność zasobów wody w Polsce jest stosunkowo niska. Na jednego mieszkańca przypada ok. 1600 m sześc. wody rocznie, czyli nawet trzykrotnie mniej niż w pozostałych krajach Unii Europejskiej.
Dlatego do zatrzymywania deszczówki tam, gdzie powstaje, władze miasta namawiają także innych inwestorów, zarówno deweloperów, jak i tych stawiających domy jednorodzinne.
Chcemy propagować małą retencję choćby za pomocą niedużego programu pomocowego, który działałby jak zachęta do zatrzymywania wód opadowych przez działkowców czy właścicieli domów jednorodzinnych – zdradził nam Marek Charzewski.
Podatek od deszczu ma być obowiązkowy. Jak go nie płacić?
Warto pamiętać, że to może być okoliczność wpływająca na wysokość przyszłego tzw. podatku od deszczu. Już dawno się o tym mówi. Projekt ustawy o inwestycjach w zakresie przeciwdziałania skutkom suszy zakłada, że najwięcej zapłacą właściciele nieruchomości, którzy nie mają urządzeń do gromadzenia wody.
Jest to więc nic innego, jak opłata za zmniejszenie naturalnej retencji terenu przez zabudowanie go. W praktyce jest on naliczany od powierzchni obiektów, które uniemożliwiają ziemi wchłanianie wody deszczowej.
Na razie nie znamy żadnych terminów jego wprowadzenia. Niedawno skarbnik miasta uczestniczyła w spotkaniu poświęconemu temu tematowi, ale na razie wszystko jest zawieszone. Nadal nie wiemy, czy mamy go naliczać, czy nie mamy. Ale prędzej czy później, ta opłata będzie pobierana – uważa burmistrz Charzewski.
Miasto jak gąbka? Czemu nie
Magistrat też nie śpi, ale powoli zamienia miasto w gąbkę, by zatrzymać deszczówkę. Największą inwestycją, która zatrzymuje wodę jest zbiornik retencyjny nad Nogatem, który może przyjąć 7949 m sześc. opadów. Powstał za blisko 13 mln zł wraz z 1,5 km nowej sieci kanalizacji deszczowej i przebudową starej.
Inaczej projektuje się również chodniki.
- Widać to na przykład na ul. Konopnickiej, gdzie z jednej strony krawężnik jest powyżej chodnika, by woda nie zalewała sąsiednich posesji, a z drugiej strony jest lekkie obniżenie, dzięki czemu spływa na trawnik, a nie na ulice. Na pewno będziemy musieli myśleć i budować kolejne przedsięwzięcia służące retencji – mówi Marek Charzewski.
WARTO WIEDZIEĆ
Czy warto kupować dzisiaj mieszkanie?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?