Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Pomezania Malbork zremisowała z Radunią II Stężyca [ZDJĘCIA]. Cztery bramki, w tym dwie w doliczonym czasie gry

Radosław Konczyński
Fot. Radosław Konczyński
Emocje w sobotnim meczu V ligi w Malborku były do samego końca. Pomezania najpierw prowadziła, potem przegrywała, ale zdołała wyrównać. Spotkanie z Radunią II Stężyca zakończyło się remisem 2:2. Dla malborczyków trafili Michał Marendowski i Robert Felski z karnego.

To był mecz, na którym kibice nie mogli się nudzić, ale na pewno ciekawsza była pierwsza połowa. Gospodarze grali bardzo uważnie w obronie i nieustępliwie na całym boisku. Pierwsi groźną okazję bramkową stworzyli jednak goście. Po kwadransie mogli objąć prowadzenie, gdyby nie Piotr Wilk, który ubiegł rywala i wślizgiem wybił piłkę sprzed linii bramkowej.

Potem gra nadal była wyrównana, ale zdecydowanie większe zagrożenie stanowili malborczycy. W 33 minucie przeprowadzili prawym skrzydłem akcję, która przyniosła prowadzenie. Sławomir Ziemak zagrał dłuższą piłkę do Roberta Felskiego, który wypuścił w „szesnastkę” Michała Marendowskiego. Młody pomocnik Pomezanii uderzył mocno po długim słupku obok bramkarza Radunii, próbującego skrócić kąt.

Szkoda sytuacji stworzonej tuż przed przerwą. Mateusz Latkiewicz w sytuacji sam na sam uderzył obok bramki. Z kolei zaraz na początku drugiej połowy, wypuszczony przez Ziemaka, w pole karne wpadł Michał Alaburda i chciał trafić przy długim słupku, ale nieznacznie chybił.

Potem malborczycy dali się zepchnąć do obrony, ale obie drużyny długo nie potrafiły wypracować sytuacji, którą można by nazwać stuprocentową do zdobycia bramki. W 77 minucie goście wyrównali po rzucie karnym wykonanym przez Damiana Gębisia. Sędzia dopatrzył się faulu Mateusza Grędzickiego – wejście rzeczywiście było twarde, ale zdaniem miejscowych mieściło się w granicach przepisów. Arbiter uważał inaczej.

Jeszcze bardziej niezrozumiała dla gospodarzy była decyzja na około pięć minut przed końcem. W zamieszaniu przed polem bramkowym Pomezanii sędzia znów dopatrzył się przewinienia, chociaż zdaniem malborczyków to im należał się wolny. Świetnie spisał się Kamil Majewski, który obronił „jedenastkę”.

Emocje na tym się nie skończyły. Arbiter doliczył sześć minut. Chwilę później Radunia objęła prowadzenie po akcji lewym skrzydłem, płaskim dośrodkowaniu i strzale z najbliższej odległości. Ale gospodarze walczyli do końca. W 4 minucie doliczonego czasu gry po dośrodkowaniu w pole karne sfaulowany został Grędzicki, a do piłki ustawionej na 11 metrze podszedł Felski i, wykonując karnego prawie w stylu Roberta Lewandowskiego, uratował jeden punkt dla drużyny z Malborka.

Myślę, że z przebiegu meczu zasłużyliśmy na zwycięstwo, a remis nie jest sprawiedliwym wynikiem. Oczywiście ta druga połowa nie była jakaś świetna w naszym wykonaniu, ale jeszcze pod koniec pierwszej połowy mieliśmy sytuację Mateusza Latkiewicza, w drugiej na początku Michał Alaburda wyszedł sam na sam. Jeżeli nie będziemy wykorzystywali takich okazji, to niestety, to się potem zemści. Ja uważam, że straciliśmy dwa punkty, których bardzo szkoda, bo zbliżyliśmy się do czołówki, no ale jak się nie uda wygrać, to należy docenić ten punkt - mówi Andrzej Tołstik, trener Pomezanii.

Szkoleniowiec chwali swoich podopiecznych za to, że nagła zmiana od prowadzenia do stanu 1:2 nie podcięła im skrzydeł.
- Na pewno gratulacje dla chłopaków za walkę do końca, za konsekwencję. Było widać, że nawet po tej bramce Roberta na 2:2 chcieli pójść za ciosem i zdobyć kolejną - dodaje Andrzej Tołstik.

Pomezania Malbork - Radunia II Stężyca 2:2 (1:0)

  • 1:0 Michał Marendowski (33)
  • 1:1 Damian Gębiś (83 karny)
  • 1:2 Krzysztof Cichosz (90+2)
  • 2:2 Robert Felski (90+4 karny)

Pomezania: Pluciński (46 Majewski) - Wilk, Grędzicki, Alaburda (88 Nędza), Owsianik - Bochyński, Ziemak, Dryjas (46 Escobar), Latkiewicz (46 Leszczyński), Marendowski (62 Torłop) - Felski.

Trzy szybkie zmiany po pierwszej połowie nie były związane z jakością gry zawodników, bo cała drużyna wyglądała dobrze. Grzegorz Pluciński odniósł kontuzję, Kamil Dryjas jeszcze odczuwa skutki urazu, a Mateusz Latkiewicz w niedzielę (4 października) gra z drużyną juniorów młodszych Pomezanii przeciwko Gryfowi Wejherowo (godz. 11, ul. Toruńska).

Teraz Pomezanię czeka mecz w Pucharze Polski ze Spójnią Sadlinki - już w środę (7 października) o godz. 18 przy Toruńskiej.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na malbork.naszemiasto.pl Nasze Miasto