ASF puka już do "bram" województwa pomorskiego.
- Od dłuższego czasu jesteśmy na "pierwszej linii frontu". Od strony województwa warmińsko-mazurskiego mamy nowe przypadki, niedawno w Gronowie Górnym, więc to już jest naprawdę blisko - mówił Wojciech Szczerbiński, powiatowy lekarz weterynarii w Malborku, podczas spotkania w Starostwie Powiatowym poprzedzającego czwartkowe (6 czerwca) ćwiczenia w lesie wielbarskim.
Jak wyjaśniał Stanisław Chabel, dyrektor Wydziału Bezpieczeństwa i Zarządzania Kryzysowego w starostwie, celem ćwiczeń było sprawdzenie procedur służb powiatów malborskiego i sztumskiego w zwalczaniu i ograniczaniu skutków afrykańskiego pomoru świń. To ogólnie, a w szczególe chodziło o wypracowanie standardów powoływania grup do przeszukiwania lasów w celu szukania padłych dzików, wyznaczenie przewodników potrafiących poruszać się po lesie, sprawdzenie łączności i organizacja miejsca dezynfekcji osób i sprzętu.
- Wybraliśmy to miejsce na ćwiczenia, bo wielokrotnie na pobliskiej drodze krajowej natrafiano tam w przeszłości na potrącane dziki, co oznacza, że musi to być obszar ich bytowania - tłumaczy Wojciech Szczerbiński.
Uczestnicy ćwiczeń mieli do przeczesania obszar o powierzchni ok. 10 hektarów. Rolę przewodników pełnili leśnicy z Nadleśnictwa Kwidzyn. Na "padłe dziki" natrafiono. Przewodnik kilkuosobowej grupy każdorazowo łączył się potem ze sztabem poszukiwań i starał się jak najdokładniej określić lokalizację "zwierzyny".
Warto zapamiętać, że jeśli naprawdę natkniemy się na padłe zwierzę w lesie, najlepiej od razu dzwonić do inspekcji weterynaryjnej, a nie do Służby Leśnej, bo ona i tak będzie musiała powiadomić inspektorat. Przy określaniu położenia truchła warto podać charakterystyczne punty w terenie lub współrzędne z GPS-a w telefonie komórkowym.
Po odnalezieniu "padłych dzików" grupy z przewodnikami wróciły do sztabu ćwiczeń. Każdy musiał przejść przez specjalnie przygotowane - oczywiście w tym przypadku w celu demonstracji - maty bioasekuracyjne. Jedna z grup została wytypowana, by zabezpieczyć znalezioną "zwierzynę".
Jak wyjaśnia Wojciech Szczerbiński, procedury wyglądają w ten sposób, że służby weterynaryjne pobierają próbkę materiału do badań, umieszczają padłe zwierzę w worku i odstawiają do zakładu utylizacji. Z naszego powiatu wywożone są one do przedsiębiorstwa w województwie kujawsko-pomorskim. Z kolei próbki bada instytut w Puławach.
W ćwiczeniach wzięli też udział przedstawiciele elbląskiego okręgu Polskiego Związku Łowieckiego.
- Do tej pory myśleliśmy, że Nogat czy Wisła będą stanowić naturalną granicę dla ASF. Ale dzik to świetny pływak, więc nie jest to żadna przeszkoda. Dlatego bardzo istotna jest bioasekuracja stosowana nie tylko przez rolników, ale wszystkich osób przebywających w lasach. My ograniczamy populację dzików do minimum, ale myśliwy o każdej porze nie może wyjść w łowisko i te dziki na niego nie czekają. Zwłaszcza obecnie, gdy jest intensywna wegetacja roślin. Trudno jest dostrzec dzika w rzepaku czy wysokim zbożu, a w tej chwili zwierzyna tam bytuje - wyjaśniał Przemysław Szkutnik z Zarządu Okręgowego PZŁ w Elblągu.
Jak się dowiedzieliśmy w inspekcji weterynaryjnej, w maju znaleziono dwa martwe dziki w gminie Stare Pole. Standardowo w takich sytuacjach wysyłane są próbki materiału do badań w instytucie w Puławach.
- Wyniki są ujemne - uspokaja Wojciech Szczerbiński.
Co oznacza, że zwierzęta nie były chore na ASF i padły z innych przyczyn.
Strefa Biznesu: Plantatorzy ostrzegają - owoce w tym roku będą droższe
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
