Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Malbork. Tajemnice Szkoły Łacińskiej w najnowszej książce Jacka Albrechta. Jego badania mają potwierdzić, że to zaginiony Zantyr

Anna Szade
Anna Szade
Fot. Radosław Konczyński
Jacek Albrecht, artysta malarz z Malborka i z wykształcenia konserwator zabytków, wydał książkę „Santyr. Szkice do monografii”. To efekty jego badań, w których próbuje udowodnić, że zaginiony krzyżacki Zantyr to dzisiejsza Szkoła Łacińska, która powstała na średniowiecznych murach. To już trzecia pozycja poświęcona w całości zabytkowemu obiektowi.

Malborczyk Jacek Albrecht na co dzień sporo maluje. Choćby piękne kompozycje pni drzew czy czarodziejskie widoki morza. Dawniej tworzył też obrazki z widokiem pokrzyżackiej warowni, którą poznał od podszewki, pracując tam jako konserwator zabytków. Dlatego gdy spogląda na stare mury, dusza artysty przegrywa z chłodnym spojrzeniem inżyniera. Tak było z tajemniczą budowlą, która „od zawsze” nazywana jest w Malborku Szkołą Łacińską.

Wikipedia podaje, że to „gmach zbudowany w 1352 r. przez wielkiego mistrza Winricha von Kniprode, od XVI wieku do 1864 r. pełnił rolę szkoły, w której uczono początków łaciny”. Obiekt spłonął w czasie pożaru miasta 26 lipca 1899 r. Odbudowana w 1900 r. jako typowy magazyn. W 1945 r. budowla ponownie została zniszczona. I właśnie z tym polemizuje Jacek Albrecht, autor dopiero co wydanej książki „Santyr – szkice do monografii”.

- Od dawna zastanawiało mnie oficjalne twierdzenie, że obiekt ten został zbudowany akurat na szkołę w tak trudny i niepotrzebny sposób. Według mnie, historia publikowana będąca w obiegu opiera się głównie na nielicznych zachowanych dokumentach pisanych. Ja skupiałem się głównie na elementach architektury miasta i z nich wyciągałem wnioski. Dzięki takim badaniom pokazuję rozbieżności pomiędzy przekazami pisanymi a tym, co przedstawia architektura. Oficjalne dokumenty nie pasują do tego, puzzle się nie zgadzają – przyznaje Jacek Albrecht, autor książki.

Od końca II wojny światowej budynek trwał w niemal niezmienionym stanie. Wielu mieszkańców jeszcze to pamięta. Choć nie da się ukryć, że nie są to wspomnienia mówiące o wielkiej chwale obiektu.

- Kiedyś to była ruina, w której lokalne menele spijały jabole, narkomani szprycowali się, a my, jako dzieci, narażaliśmy życie wspinając się po murach. Teraz jest to nowoczesny budynek pełniący funkcje kulturalno-oświatowe. Można powiedzieć: wizytówka miasta. W każdym razie wyróżnia się – napisał jeden z internautów recenzując współczesną „Łacinę”, tę już odbudowaną.

Bo obecna placówka, działająca pod egidą Malborskiego Centrum Kultury i Edukacji, to współczesna budowla, dla której średniowieczne mury stanowią tylko podstawę, by wspiąć się do góry. Nim się to stało, w 2012 r. był moment, by zerknąć w niedostępne wcześniej miejsca.

Wykorzystał to również Jacek Albrecht, którego przez wiele lat intrygowała pozbawiona okien konstrukcja na skarpie nad Nogatem.

- Fantastyczną przygodą dla badacza architektury średniowiecznej było odkopanie reliktów starych murów w rejonie owej tzw. Szkoły Łacińskiej. Obok znanego, zachowanego masywu zachodniego można było obejrzeć kompletne fundamenty i fragmenty ścian pierwotnego założenia oraz liczne ślady adaptacji do zmieniających się poprzez wieki potrzeb. Ukazały się również skutki potężnej awarii budowlanej, jaka dotykała to miejsce już w czasach średniowiecza, a aktywna była do czasów najnowszych – opowiada Jacek Albrecht.

Jak przyznaje, jego badania, choć w 2012 r. był dość częstym gościem na budowie, nie miały też niestety oficjalnego statusu. - Robione były nieco amatorsko, w wolnych chwilach, niejako „ukradkiem” w miarę wolnego czasu i uprzejmości wykonawcy – mówi.

Ale udało mu się zobaczyć i sfotografować choćby rynnę odpływową z fragmentem bruku, odsłonięte podczas realizacji inwestycji.

Ta drewniana rynna po kilku dniach rozpadła się na luźne wióry. Przez wiele wieków leżała pod warstwą spalenizny i nikt do niej nie zajrzał, a teraz, jako dowodu, już jej nie ma – opowiada Jacek Albrecht.

Dlatego w swojej najnowszej książce autor opisał bardzo szczegółowo swoje dociekania. To trzecia pozycja, po „Tajemnicach Malborka” z 2009 r. i publikacji „Santyr a Szkoła Łacińska” z 2016 r., w całości poświęcona malborskiej budowli.
- Jest rozwinięciem tematu opisanego w tomie z 2016 r. Tamta praca miała charakter opisowy i popularyzatorski, ta zaś zestawia wyniki badań w różnych aspektach i ma charakter bardziej naukowy – tłumaczy Jacek Albrecht.

Co właściwie tropi jako konserwator zabytków i architektury?

Przy okazji budowy odsłonięty został komplet zachowanych pod ziemią murów, dając nowy, przebogaty materiał badawczy na jej temat. Rozpoznałem w odkopanych ruinach zaginiony krzyżacki Zantyr. Okazało się też, że zamek ten nie miał nazwy własnej, a używał jedynie nazwy miejsca, na którym został zbudowany. Rozpoznałem więc również obszar o nazwie Santyr na terenie obecnego Starego Miasta i Zamku Wysokiego – podkreśla Albrecht.

To właśnie podczas wykopów związanych z inwestycją badacz dostrzegł pierwotny kształt zabudowy i jej ówczesną funkcję.
- Razem kompleks ów stanowił niepowtarzalną opowieść z dziejów architektury i historii – przyznaje Jacek Albrecht.

Jego zdaniem, obiekt był niczym innym, jak wieloczłonowym niewielkim zamkiem krzyżackim.
- Budowany był pospiesznie, zaraz po nie do końca jeszcze stłumionym, pierwszym powstaniu pruskim z lat 1243-1247. Pilnie należało oddać, użytkowaną dotąd bezprawnie, misję biskupią wracającemu z niewoli Chrystianowi i konieczny był własny punkt etapowy w dyktowanej Regułą siatce komunikacyjnej, między Kwidzynem a Elblągiem. Do tego doświadczenie łatwych klęsk kazało wznieść budowlę nad samą wodą, z uwagi na jedyne możliwe zaopatrzenie tą drogą twierdz w zbuntowanym kraju – czytamy w najnowszej książce Albrechta.

To, co dla laika jest zwykłym murem, dla specjalisty jest niczym barwna opowieść. Dlatego Jacek Albrecht oglądał zachowane fragmenty – dosłownie – cegła po cegle.

- Analiza murów budowli zabytkowej to podstawowy element badawczy w rozpoznawaniu historycznej zabudowy z cegły. Chodzi tu zarówno o pojedynczy element ceramiczny, jak i układ cegieł w murze, czyli tak zwany wątek – tłumaczy konserwator. - W przypadku malborskiej budowli mury te, choć pochodzące ze zbliżonego okresu, nie są jednak jednorodne. Różnią się charakterem, wielkością cegły, wątkiem i grubością spoin.

Właśnie ta niestaranność ma dowodzić, że średniowiecznym "inwestorom" bardzo się spieszyło, by postawić swoją warownię. Był XIII wiek, w pobliżu nie było jeszcze wyspecjalizowanych ekip budowlanych.

Mur, gdzie wątki są pomieszane, niekonsekwentne lub wątek jest dowolny, pochodzi z wczesnego okresu przejściowego poszukiwań i stabilizowania się działalności murarskiej w regionie. Możliwe też, że wynajdywani pośpiesznie fachowcy byli przypadkowi i bez pełnych kwalifikacji zawodowych – przypuszcza Jacek Albrecht.

W książce „Santyr – szkice do monografii” znajduje się również rozdział dotyczący rekonstrukcji wydarzeń historycznych z okresu budowy. Autor sam podkreśla w niej polską perspektywę, przywołując czasy przedkrzyżackie.

- W epoce pierwszych Piastów obszar Pomezanii i połowa Wielkiej Żuławy należały do Królestwa Polskiego i wchodziły w skład Pomorza Gdańskiego. To pierwsze, wyjściowe twierdzenie, odmienne od popularnej tezy głoszącej, że tereny pruskie od początku sięgały na zachód aż do Wisły. Lokalną stolicą był wówczas rozlokowany na cyplu Wysoczyzny Malborskiej Santyr. To kolejny nieortodoksyjny pogląd umieszczający Santyr na terenie późniejszego Malborka. Położony na skrzyżowaniu szlaków handlowych, składał się wówczas z grodu królewskiego i osady rozwijającej się stopniowo w miasto– opisuje w swojej książce Jacek Albrecht.

Ma również swoją teorię, dlaczego w powszechnej świadomości funkcjonuje zupełnie inny opis sytuacji sprzed kilku wieków. Jak mówi, dzieje zakonu krzyżackiego w Prusach nie ukazują wydarzeń na tle historii Polski i z ukazaniem polskich bohaterów.

- Brakuje nowszych kompilacji, a starsze powtarzają na ogół koncepcje niemieckie, współcześni historycy polscy utknęli zaś w szczegółach. Nie chcę swoją książką niczego zastąpić, ale jedynie zwrócić uwagę na konieczność pisania przez Polaków swojej historii, zgodnie z apelem marszałka Józefa Piłsudskiego: „Piszcie swoją historię, bo napiszą ją za was i zrobią to źle”. Bo zrozumiałe może być, że dla perspektywy niemieckiej historia Prus zaczyna się od pojawienia się tu pierwszych Niemców, ale dla polskiej zacząć by się mogła od pojawienia się tu znacznie wcześniej pierwszych Polaków – uważa Jacek Albrecht.

Z uwagi na epidemię na razie nie jest planowane spotkanie i rozmowa z autorem. Ale każdy może poznać szczegóły badań zabytkowej budowli górującej nad Nogatem przeprowadzonych z wykorzystaniem autorskiej metody rekonstrukcji funkcjonalnej. Wystarczy przeczytać „Santyr – szkice do monografii”. Najnowszą książkę Jacka Albrechta można kupić w malborskim Kopiale przy ul. Żeromskiego.

od 7 lat
Wideo

echodnia Policyjne testy - jak przebiegają

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na malbork.naszemiasto.pl Nasze Miasto