MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Malbork. Zespół powołany przez burmistrza ma szukać oszczędności w wydatkach na miejską oświatę

Anna Szade
Fot. Polska Press
Publiczne placówki oświatowe są niczym skarbonka bez dna. Dlatego "specgrupa" powołana przez burmistrza do końca stycznia przyszłego roku ma wypracować nowy model ich finansowania.

Subwencja oświatowa przekazywana przez rząd wystarcza tylko na część wydatków. Czerwona lampka zapaliła się przy uchwalaniu tegorocznego budżetu, gdy okazało się, że Malborka dłużej nie będzie stać na 50-procentową dopłatę do szkół i przedszkoli. Skąd ona się wzięła? Rząd przekazał niecałe 25 mln zł, ale rocznie oświata kosztuje 50 mln zł. Niedawno audyt tych wydatków zlecono zewnętrznej firmie, która tylko potwierdziła, że są luki w miejskim systemie, które można naprawić.

Burmistrz Malborka powołał zespół, który ma przeprowadzić analizę finansowo-organizacyjną oświaty w przedszkolach i szkołach. Tworzą go dyrektorzy wszystkich publicznych placówek oraz urzędnicy wskazani przez włodarza.

- W jego składzie jest skarbnik miasta, bo inaczej niczego członkowie zespołu by nie zwojowali - informuje Jan Tadeusz Wilk, wiceburmistrz Malborka.

Przewodniczącą jest natomiast sekretarz miasta Ewa Dąbrowska. Ta grupa ma podstawowe zadanie: optymalizację kosztów i doprowadzenie do ujednolicenia dopłat do szkół. I czas do końca stycznia, by zaproponować nowe rozwiązania.

Zespół ma wykazać, jak można oszczędzić na oświacie na bazie analizy, którą dla nas przygotowano. Gdyby się jej twardo trzymać, to można wydać od 3 do 5 mln zł mniej - uważa Jan Tadeusz Wilk.

Raport, o którym mówi wiceburmistrz, wykonała firma specjalizująca się w takich analizach. - Z jednej strony jest pozytywny, bo jeśli chodzi o przedszkola, wydajemy pieniądze oszczędnie i dobrze. Jesteśmy wśród 30 proc. tych gmin, które robią to oszczędnie. Natomiast, jeśli chodzi o szkoły, to jesteśmy w 15 proc. samorządów, które najwięcej wydają na oświatę, szczególnie jeśli chodzi o zajęcia pozalekcyjne, choćby sportowe - informuje Marek Charzewski, burmistrz Malborka.

W Malborku większość nauczycielskich działań, jeśli chodzi o zajęcia pozalekcyjne, jest płatnych.

- Mamy analizę, jeśli chodzi o finanse poszczególnych szkół. Będziemy działać, by spróbować pewnych oszczędności poszukać, choćby przyglądając się liczebności uczniów - zapowiada burmistrz.

Chodzi o to, by jedna placówka nie pustoszała kosztem innej. Od tego roku szkolnego nabór jest elektroniczny, więc urzędnicy mogą monitorować sytuację na bieżąco. Subwencja jest wyliczana na podstawie liczby uczniów. A więc im mniejsza klasa, tym więcej kosztuje.

- Wiadomo, że dopłacać będziemy musieli, ale chcemy to kontrolować. W działaniach stricte dotyczących uczniów chcemy doprowadzić do sytuacji, by we wszystkich szkołach utrzymanie ucznia kosztowało podobnie. Żeby też rodzice mieli świadomość, że samorząd do dziecka w jednej szkole dokłada tyle samo, co w każdej innej. Teraz mamy różnice. Dlatego chcemy przeanalizować, dlaczego, brzydko mówiąc, dziecko w jednej placówce jest droższe, a w innej tańsze - tłumaczy burmistrz Charzewski.

Przygotowany audyt nie rekomenduje żadnych radykalnych rozwiązań, np. likwidacji którejkolwiek z placówek.

Ma być raczej wstępem do pracy wszystkich dyrektorów, by wspólnie znaleźć takie rozwiązania, które zmniejszą wysokość dopłat to subwencji. Będziemy to brać pod uwagę już przy okazji przyszłorocznego budżetu. Chodzi o oszczędności, które nie wpłyną na jakość kształcenia i kwestie związane z uczniami i nauczycielami - uspokaja burmistrz.

Mniejsze wydatki będą wynikały z termomodernizacji przeprowadzonej w placówkach oświatowych. Według burmistrza, nie oznacza to oszczędności, bo ceny wciąż idą w górę. Ale nie będzie dużo większego wzrostu kosztów ogrzewania czy oświetlenia, bo zużycie energii spada.

Władze chcą przygotować się do kolejnego kryzysowego wyludnienia szkół. Trudny moment nastąpił, gdy ostatecznie zniknęły gimnazja, a wraz z nimi podwójny rocznik, bo jednocześnie szkolne mury opuścili gimnazjaliści i uczniowie ostatnich, ósmych klas szkół podstawowych.

- Dojdziemy za trzy lata do takiej sytuacji, że z ósmych klas odejdzie nam półtora rocznika i to będzie tąpnięcie, które musimy przeżyć. To efekty reformy, kiedy sześciolatki szły do pierwszych klas. Wówczas poszły wszystkie siedmiolatki i pół rocznika sześciolatków. A w kolejnym roku tylko pozostałe pół rocznika - tłumaczy Marek Charzewski.

Już wiadomo, że przyszły rok nie będzie się wiele różnił, jeśli chodzi o wysokość subwencji, która ma wynieść 25,5 mln zł.

- To jest założenie, natomiast zobaczymy, jakie będzie ostateczne finansowanie. Choć zazwyczaj nie jest to poniżej tych pierwszych wskaźników. Ale oczywiście, że trzeba będzie dołożyć z miejskich środków, by oświatę utrzymać - dodaje burmistrz Charzewski.

Raport, który otworzył władzom miasta oczy na problemy oświaty, kosztował około 4 tys. złotych.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Upalne dni bez stresu. Praktyczne sposoby na zdrowe lato

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na malbork.naszemiasto.pl Nasze Miasto