Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Malma stoi. Malborska załoga ciągle przychodzi do pracy i liczy, że coś się zmieni

(RK)
Fot. Radosław Konczyński
Część pracowników fabryki makaronów w Malborku czuje się jak zakładnicy... Produkcja stoi, chcieliby odejść na zasiłek przedemerytalny lub zasiłek dla bezrobotnych, ale bez świadectw pracy z zakładu pracy jest to niemożliwe. Tymczasem... nie ma kto wydać tego dokumentu, bo nikt nie przyznaje się do ludzi jako ich pracodawca.

Mimo że od pięciu miesięcy nie dostają wypłaty, produkcja w zakładzie stoi, to pracownicy Malmy przychodzą do malborskiej fabryki makaronu. Wśród nich są osoby samotne, samotne matki, jedyni żywiciele rodziny. Normalnie podpisują listę na portierni, gdzie służbę pełni ochrona wynajęta przez syndyka, i idą do zakładu. Panie sprzątają. Mężczyźni doglądają maszyn.

Najtragiczniejsze jest to, że... dziś nie ma komu sprawdzić listy pracy. Trwa spór o to, kto jest pracodawcą. Dla syndyka masy upadłości VVQFDE (starej Malmy sp. z o.o.) oczywiste jest, że ludzi zatrudnia firma Malma Trading (istniejąca od marca 2010 roku). Dla Michela Marbot, twórcy marki starej Malmy, to nie takie oczywiste. Według niego, to syndyk stał się pracodawcą dla 50 osób w Malborku i tyluż we Wrocławiu. W ubiegłym roku firma produkowała makaron dla dużych sieci handlowych. Jednak 2 września ub.r. malborska fabryka stanęła po tym, jak syndyk zamknął wrocławski zakład. Michel Marbot tłumaczy, że produkcja w Malborku straciła sens, bo firma nie była w stanie dotrzymać umów, które obejmowały asortyment z obu zakładów. Od tamtej pory nikt do załogi nie przyznaje się jako pracodawca.

- Syndyk pozbawił ludzi zakładu pracy. Od września powinien więc płacić im ze swojego konta jako pracodawca, bo kto przejmuje zakład, przejmuje też ludzi. Jeśli nie miał pieniędzy, to powinien nie zamykać Wrocławia, pozwolić produkować do czasu, aż znajdzie kupca na całość, ale z ludźmi. Oni są najważniejsi - mówi Michel Marbot.

Syndyk Jacek Ryncarz podtrzymuje, że nie on jest pracodawcą, tylko Malma, a dokładnie: Malma Trading. On jest syndykiem ustanowionym przez sąd dla spółki VVQFDE (dawnej słynnej Malmy), od której - poprzez pośrednika - majątek dzierżawi MT.

MOPS W MALBORKU POMOŻE ZAŁODZE MALMY

Przez ten spór duży problem ma część pracowników, która chciałaby odejść na zasiłek dla bezrobotnych lub wcześniejszą emeryturę (są osoby, które przepracowały ponad 40 lat). Nie ma im kto wydać świadectw pracy, bezwzględnie wymaganych w obu przypadkach...

- W sprawie świadectw czujemy się zakładnikami, ale nie syndyka, tylko Michela Marbota - mówi jedna z pracownic, Elżbieta Kosiorek.
- Niech ci ludzie dostaną te świadectwa, idą na tę wcześniejszą emeryturę i mają już święty spokój - dodaje kolejna pracownica.

Michel Marbot, obecnie dyrektor generalny VVQFDE, podtrzymuje swoje zdanie, że w Malmie Trading nie ma pracowników, bo według niego pracodawcą jest syndyk masy upadłościowej VVQFDE.

Wśród załogi można zetknąć się z różnymi opiniami. Niektórzy nadal uważają, że tylko Marbot może jeszcze uratować Malmę. Wielu ma nadzieję, że syndykowi uda się znaleźć dzierżawcę, który razem z tą załogą wznowiłby produkcję.

WIĘCEJ O SYTUACJI W MALMIE PRZECZYTASZ W PIĄTEK, 27 STYCZNIA, W "DZIENNIKU MALBORSKIM".

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Zwolnienia grupowe w Polsce. Ekspert uspokaja

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na malbork.naszemiasto.pl Nasze Miasto