Wyrok w sprawie Malmy. Sąd stwierdził, że pracodawcą dla załogi jest Malma Trading

Sprawa w sądzie pracy, w której w czwartek (1 marca) zapadł wyrok, została wytoczona przez 10 pracowników Malmy Trading w Malborku i dotyczyła wypłaty zaległych wynagrodzeń za wrzesień 2011 roku. W rzeczywistości sprowadzała się do tego, by ustalić pracodawcę dla całej malborskiej załogi, co było o tyle istotne, że od pół roku nikt do pracowników (z Malborka i Wrocławia) się nie przyznawał. Z tego powodu nie mogli doprosić się o świadectwa pracy, koniecznie potrzebne tym, którzy chcieli przejść na zasiłek dla bezrobotnych lub wcześniejszą emeryturę.

Od września Michel Marbot, wypowiadając się w sprawie Malmy Trading, twierdził, że MT nie ma już pracowników, bo "automatycznie" przejął ich wszystkich, po zamknięciu 30 sierpnia zakładu we Wrocławiu, syndyk masy upadłościowej VVQFDE (starej Malmy, dzierżawiącej majątek w obu miastach firmie Cypselus z USA, która poddzierżawia go Malmie Trading).

- Skoro syndyk przejął majątek, to musi przejąć pracowników zgodnie z artykułem 23 (1) kodeksu pracy. Malma Trading nie ma pracowników - mówił wielokrotnie do tej pory Michel Marbot.

Syndyk w żadnym razie nie przyjmował takiej argumentacji.

ZAŁOGA MALMY POSZŁA DO SĄDU. CHCĄ ŚWIADECTW PRACY
W czwartek (1 marca) w sprawie z powództwa 10 pracowników odbyła się trzecia rozprawa. Sędzia Jarosław Matuszczak stwierdził, że Malma Trading - pod rygorem natychmiastowej wykonalności - musi wypłacić zaległe wrześniowe pensje wraz z odsetkami, licząc od 10 października.

- Bezsporne było, że powodowie świadczyli pracę we wrześniu. Kluczowym było natomiast ustalenie tego, czy doszło do przejęcia zakładu w Malborku przez syndyka, czy nie - mówił sędzia, uzasadniając wyrok. Nawiązał do orzecznictwa Sądu Najwyższego i wyjaśnił, że wynika z niego, iż przejęcie składników majątkowych nie jest jednoznaczne z przejęciem całych zakładów (z pracownikami). Natomiast, co wskazywały wyroki SN, "równie istotne jest przejęcie zadań zakładu", a nie tylko majątku.

- Istotna była ocena, czy syndyk podjął jakieś działania, żeby przejąć zakład w Malborku - kontynuował sędzia. - Syndyk nie wydawał żadnych poleceń, w żaden sposób tym zakładem się nie zajmował. Nie można więc stwierdzić, że w sposób faktyczny przejął zakład i pracowników. Sąd uznał, że powód słusznie określił stronę pozwaną. Nie doszło do faktycznego przejęcia zakładu oraz jego zadań przez syndyka.

Wyrok jest nieprawomocny, ale co by oznaczał dla pracowników, gdyby się uprawomocnił? Produkcji w Malmie nie ma od początku września. Ostatnią wypłatę pracownicy dostali za sierpień - z opóźnieniem. Na wypłatę zasądzonych pieniędzy nie mają co liczyć. Malma Trading jest bankrutem (zarząd MT twierdzi, że oczywiście przez syndyka; syndyk oczywiście obrusza się i uważa takie zarzuty za absolutnie nieuprawnione).

Jedyną korzyścią dla ludzi jest to, że wreszcie (jeśli wyrok się utrzyma), będzie im miał kto wydać przez wielu upragnione świadectwa pracy - dzięki temu ci, którzy chcą, będą mogli zarejestrować się w PUP czy przejść na wcześniejszą emeryturę.

Struktura właścicielska w MT jest dość niezwykła, może nawet na skalę kraju. W przedsiębiorstwie, na które składają się dwa zakłady, jest obecnie... dwóch pracodawców. Adam Własów, pełnomocnik zarządu MT, poinformował podczas czwartkowej rozprawy, że przed kilkoma dniami wyrok o ustalenie pracodawcy, zupełnie odmienny, zapadł również w Sądzie Rejonowym dla Wrocławia Śródmieścia. Tamtejsza załoga pozwała syndyka. Sąd uznał, że syndyk przejmując zakład we Wrocławiu, stał się pracodawcą. Wyrok jest nieprawomocny.