MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

14-letni chłopiec utonął w Nogacie

(Niki)
Ciało chłopca wydobyli malborscy płetwonurkowie.Fot. Henryk Jankowski
Ciało chłopca wydobyli malborscy płetwonurkowie.Fot. Henryk Jankowski
Czternastoletni Mirek z Szawałdu (gm. Malbork) wyrwał się matce i pobiegł nad Nogat. Wszedł na lód. Krucha tafla nie wytrzymała ciężaru dziecka i zarwała się pod nim.

Czternastoletni Mirek z Szawałdu (gm. Malbork) wyrwał się matce i pobiegł nad Nogat. Wszedł na lód. Krucha tafla nie wytrzymała ciężaru dziecka i zarwała się pod nim. Mimo usilnych starań, matka nie miała możliwości wyciągnąć go z wody. Chłopiec utonął.

Ta tragedia wydarzyła się wczoraj.
- "Miruś, wracaj do mnie", krzyczałam. "Nie idź do wody". Nie słuchał mnie jednak - mówi Maria B., matka chłopca. - Koniecznie chciał przejść na drugą stronę rzeki. W pewnym momencie zobaczyłam tylko jego ręce, które wynurzały się z wody. Kobieta wróciła po pomoc. W odpowiedzi na krzyk i lament, na wał nad Nogatem przybiegła jej córka Jolanta.

- Nic już nie widziałam. Poprosiłam chłopaków, którzy stali w pobliżu, by ratowali mojego brata. Oni jednak ociągali się. Gdy już podeszli, stwierdzili, że nie będą ryzykować wejścia do wody - mówi Jolanta B., siostra 14-latka.

Krzysztof B., wyjaśnił, że nie wiedział, po co Jolanta B. go woła.
- Gdyby krzyknęła, że chłopak się topi, przybieglibyśmy szybciej - dodaje. - Podszedłem do brzegu, jednak nic nie widziałem.
Maria B. nie może pogodzić się ze śmiercią syna.

- Miał jechać do szkoły. Wcześnie rano poszłam do córki zabrać rzeczy, które wcześniej wyprała Mirkowi. Gdy wracaliśmy, chłopiec pobiegł nad Nogat - opowiada matka.
Siostra 14-latka tłumaczy, że chłopiec lubił wchodzić na lód.

- To nie był pierwszy przypadek - mówi Jolanta B. - Kilka dni wcześniej wszedł na pomost. W porę go jednak zatrzymałam. Innym razem uciekł z domu i przeszedł na drugą stronę rzeki. Przyprowadził go sąsiad. Tym razem wieś go nie upilnowała. Ciało chłopca wydobyli z Nogatu płetwonurkowie z Ochotniczej Straży Pożarnej w Malborku.

Jarosław Bartosik
płetwonurek
z Ochotniczej Straży Pożarnej w Malborku

- Szybko udało nam się odnaleźć ciało chłopca. Pod wodą pracowaliśmy około 15 minut. Początkowo myśleliśmy, że czeka nas o wiele więcej pracy, bo dno było zamulone i zanieczyszczone. Chłopiec miał na sobie puchową kurtkę. Ubranie nasiąknięte wodą przygniotło go do dna, dlatego ciała nie porwał nurt rzeki. Leżał na głębokości 4 metrów.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

13. Zlot Zabytkowych Volkswagenów w gminie Kowal

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na malbork.naszemiasto.pl Nasze Miasto