Jeden z budynków przy ulicy Reymonta w Malborku jest doskonale znany tutejszym strażakom. Od początku września jeździli tam gasić ogień już osiem razy! Przyczyna zawsze ta sama - płoną rzeczy należące do jednego z lokatorów. Pozostali mieszkańcy nie chcą się wypowiadać, ale łatwo sobie wyobrazić, że żyją w stanie zagrożenia.
Strażacy robią, co do nich należy - po każdym telefonie o tlącym się ogniu wozy bojowe wyruszają na Reymonta, by stłumić źródło ognia. I tak bez końca. Ogień sam się nie pojawia, ktoś go zaprósza. Ale nie wiadomo, kto i czy celowo, czy przypadkowo przez nieuwagę. Cień podejrzenia pada na lokatora, który znosi z miasta różne rzeczy. Policja tłumaczy jednak, że jednoznacznie nie ustalono, kto stoi za zaprószeniami, bo nie udało się uzyskać informacji od mieszkańców. Nie wiadomo więc, czy to wina lokatora, czy może gości, którzy go odwiedzają.
Do tej pory były to niegroźne sytuacje w piwnicy, klatce schodowej, mieszkaniu lokatora. Ostatnie zgłoszenie dotyczyło śmieci tlących się w piwnicy.
- Było duże zadymienie klatki schodowej. Strażacy ugasili ogień, oddymili i przewietrzyli pomieszczenia - mówi st. kpt. Janusz Leszczewski, rzecznik prasowy Komendy Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej w Malborku.
W budynku są cztery mieszkania, których lokatorzy stanowią wspólnotę mieszkaniową. Zarządcą domu jest Zakład Gospodarki Komunalnej i Mieszkaniowej w Malborku. Policja rozmawiała z administratorem o powtarzających się zaprószeniach ognia.
- Dalsze kroki w sprawie mieszkańca mają już należeć do ZGKiM - mówi sierż. Katarzyna Marczyk, rzecznik KPP w Malborku.
W ZGKiM zastanawiają się nad znalezieniem rozwiązania, ale wszystko wskazuje na to, że zostaną podjęte radykalne kroki.
- Problem jest bardzo irytujący. Jedynym "narzędziem", jakim dysponujemy, jest eksmisja i w tym kierunku zmierzamy. Chcemy skorzystać z tytułu zakłócania współżycia społecznego, ale mówię uczciwie, że to może potrwać, bo trzeba przejść całą procedurę - tłumaczy Władysław Krawczyk, prezes ZGKiM Sp. z o.o.
Jak pokazuje inny przypadek, ZGKiM od około 2 lat stara się wysiedlić uciążliwego lokatora w innej sprawie.
Na razie, zanim zarządca będzie miał w ręku wyrok eksmisyjny z sądu, nikt się nie zdziwi, jeśli... kolejny raz zobaczy straż pożarną w budynku na Reymonta. Mieszkańcy rzeczywiście nie bardzo chcą się wypowiadać, ale można sobie wyobrazić, że żyją jak na bombie, co do której nie wiadomo, kiedy wybuchnie.
- Sprawa na pewno jest uciążliwa. Dotychczas ogień był szybko zauważany, ale przecież zawsze może zdarzyć się tak, że na przykład kolejnym razem wymknie się spod kontroli - ostrzega Janusz Leszczewski.
Konto Amazon zagrożone? Pismak przeciwko oszustom
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?