Malbork. Ogródki gastronomiczne mogą otworzyć się od soboty. Sprawdziliśmy, jak obecnie wygląda sytuacja w centrum miasta

Są tacy, którzy przestępują z nogi na nogę, bo chcą w końcu usiąść przy kawiarnianym czy restauracyjnym stoliku, choćby był wystawiony na zewnątrz. Po tak długiej przerwie i izolacji społecznej każde wyjście z domu wydaje się nie lada atrakcją.

Na gości z utęsknieniem czeka również cała branża gastronomiczna.

Decyzja rządu zaskoczyła nas pozytywnie. Po raz pierwszy… Wyczekiwaliśmy jej od października 2020 r. Po utraconej kolejnej majówce, liczyliśmy na to, że przynajmniej w czerwcu ogródki gastronomiczne będą mogły w jakiejś ograniczonej formie wznowić swoją działalność – przyznaje Patrycja Zachara-Diachenko ze Sklepów Cynamonowych, które od lat rozstawiane są nieopodal zamku.

Na głównej ulicy miasta na razie ruchu nie widać. Zwraca tylko uwagę długa kolejka po lody na wynos. Obok stoi już niewielki podest, na których wkrótce pojawi się kilka stolików. Wystawiła go kawiarnia działająca po sąsiedzku.

Kawałek dalej, przy restauracji Karolinka, stoi na razie tylko jeden stolik, bo lokal od 7 maja wznowił działalność.

Przez ten tydzień dania oferujemy jedynie na wynos, a od 16 maja możemy już was gościć w naszym ogródku – informuje klientów restauracja Karolinka na swoim facebookowym profilu.

Na centralnym placu, gdzie zwykle można przysiąść pod parasolami, na razie nie dzieje się nic. Władze miasta są ostrożne, nie włączyły jeszcze fontanny, więc ludzi tam na razie niewielu. Stały tam zwykle latem dwa ogródki. W tym roku magistrat ogłosił przetarg na te miejsca, ale chętnych nie było. Nic dziwnego, przedsiębiorcy mogli składać oferty do 23 kwietnia, a rząd ogłosił swoją decyzję o odmrożeniu gastronomii pięć dni później.

Do przetargu nikt nie przystąpił, ale prawdopodobnie będzie powtórzony. Wcześniej branża gastronomiczna nie wiedziała, co będzie dalej – mówi nam Marek Charzewski, burmistrz Malborka.

Ale nawet ci, którzy dysponują terenem przyznają, że ponowne otwarcie to nie jest takie hop-siup.
- Budowa oraz aranżacja Sklepów Cynamonowych zajmują około 2-3 tygodni. W tym sezonie otwarcie planujemy na 3 czerwca (czwartek). To Boże Ciało i jednocześnie początek długiego weekendu – zapowiada Patrycja Zachara-Diachenko.

Przed uruchomieniem lokalu trzeba również skompletować pracowników. Różnie z tym bywa. Oferta pracy dla pomocy kuchennej w jednej z restauracji „wisi” na stronie Powiatowego Urzędu Pracy od 15 dni. Proponowane wynagrodzenie – od 2800 do 3500 zł brutto.

Inni pracodawcy z branży zapraszają do współpracy za pośrednictwem mediów społecznościowych. Jeden z podmiotów proponuje pracę od zaraz, minimum 20 godzin tygodniowo, optymalnie 40 godzin i elastyczny grafik. Jakie zarobki w zamian?

Stawka 20 zł brutto jest stawką do negocjacji, wyjściową i zależy od doświadczenia. Dla studenta 20 zł brutto to 20 zł netto, dla osoby poniżej 26 roku życia to 16 zł netto na rękę – tłumaczy restauracja, która szykuje się do otwarcia; ma swój ogródek obok, więc będzie tam przyjmować gości.

Okazuje się, że nie wszyscy mierzą się z tym problemem.
- W tej kwestii jesteśmy w bardzo dobrej sytuacji. Sklepy Cynamonowe są obiektem sezonowym. Od kilku lat współpracuje z nami grupa tych samych osób, które w szczycie sezonu są wspomagane przez dodatkowych pracowników, chcących w wakacje sobie zarobić – przyznaje Patrycja Zachara-Diachenko.

Warto pamiętać, że korzystanie z usług lokalnej gastronomii to wspieranie lokalnego biznesu, często po prostu znajomych, którym pandemia mocno dała się we znaki, bo przez wiele miesięcy niektórzy w ogóle nie mogli prowadzić działalności. Sprzyjać temu będzie zniesienie od soboty (15 maja) obowiązku noszenia maseczek na zewnątrz. Wtedy łatwiej wypić choćby kawę "na mieście".