Malbork. Starostwo Powiatowe ma dwóch sekretarzy. To efekt procesu wygranego przez zwolnioną urzędniczkę

To zawiła historia, a zaczyna się od momentu zwolnienia w lipcu 2015 r. przez starostę Mirosława Czaplę ówczesnej sekretarz powiatu Małgorzaty Mierzwińskiej. Urzędniczka zgłosiła wtedy gotowość do pracy po wielomiesięcznym zwolnieniu lekarskim (po wypadku komunikacyjnym przebywała na nim przez ponad rok), ale nie było jej dane kontynuować swojej roli. W wypowiedzeniu mogła się dowiedzieć, że jest niezdolna do pracy wskutek choroby oraz że doszło do wyczerpania okresu pobierania wynagrodzenia i zasiłku z tytułu choroby. Mimo że lekarz nie widział przeciwwskazań do jej powrotu.

Zwolniona urzędniczka oczywiście nie zgadzała się z wypowiedzeniem, poszła do sądu i po wygranej „batalii”, która wiodła przez sądy rejonowy i okręgowy, Sąd Najwyższy i z powrotem przez okręgowy - wróciła do starostwa 1 października 2019 r. z prawomocnym wyrokiem nakazującym przywrócenie jej do pracy jako sekretarza powiatu. Tę funkcję pełnił już kto inny, więc powracająca pracownik została przeniesiona do Wydziału Komunikacji, Transportu i Dróg na zupełnie nowe stanowisko, skąd… po trzech miesiącach ją zwolniono.

Tym razem przyczyny były inne: reorganizacja pracy urzędu, brak kompetencji do pełnienia funkcji sekretarza oraz całkowity brak zaufania ze strony przełożonego. Starosta wskazywał też na mały fragment wyroku Sądu Najwyższego, w którym wytknięto, że Małgorzata Mierzwińska bez konkursu została sekretarzem w 2013 r.

Zwolniona urzędniczka nie zgodziła się i z tym wypowiedzeniem. Zawsze uważała się za lojalną pracownicę. Argumentowała, że wyrok SN jako całość (a w konsekwencji wyrok SO w Gdańsku) był dla niej korzystny, a sekretarzem została bez konkursu, ale w świetle obowiązujących wówczas przepisów w drodze awansu wewnętrznego. Po ubiegłorocznym zwolnieniu znów poszła więc szukać sprawiedliwości. I wygrała.

Wyrok w Wydziale Pracy Sądu Rejonowego w Malborku zapadł pod koniec lipca br.. Od około dwóch miesięcy w starostwie jest dwóch sekretarzy, bo w międzyczasie odbył się konkurs, po którym od marca funkcję tę pełni Beata Żaroffe-Preuss.

To prawda, obie panie pełnią funkcję sekretarza – potwierdza nam Mirosław Czapla, starosta malborski.

Przywrócona do pracy urzędniczka nie chce wypowiadać się w tej sprawie. Natomiast w ocenie sądu rok temu powinna być ona przywrócona na stanowisko sekretarza powiatu, a nie na inne – naprędce stworzone. Tym samym SR uznał za nieprawdziwe powody zwolnienia Małgorzaty Mierzwińskiej, skoro po powrocie nie przepracowała dnia jako sekretarz powiatu.

Starosta, mimo że przywrócił Małgorzatę Mierzwińską na to „dublowane stanowisko”, z wyrokiem się nie zgadza. Odwołał się do Sądu Okręgowego w Gdańsku.

- Kwestia sekretarza powiatu jest sprawą złożoną i zawiłą od strony prawnej. Stanowisko sekretarza oraz nabór opisane są w pragmatyce dotyczącej pracowników samorządowych. W związku z wyrokiem I instancji przywracającym panią Mierzwińską na stanowisko sekretarza należy wykazać cierpliwość i zaczekać do prawomocnych rozstrzygnięć sądowych – tej treści odpowiedź otrzymaliśmy ze Starostwa Powiatowego.

Póki co, dwie osoby na tym samym stanowisku to sytuacja wyjątkowa, prawdopodobnie w skali kraju. Już nie mówiąc, że publiczne pieniądze wydawane są podwójnie na to samo.