Pomezania na Lotos Junior Cup. Była walka, zabrakło trochę szczęścia

Finałowy turniej Lotos Junior Cup, będącego jednym z elementów programu "Biało-zielona przyszłość z Lotosem", był rozgrywany w minioną niedzielę przez kilka godzin po raz pierwszy na PGE Arenie. Wśród 15 zespołów znalazła się Pomezania prowadzona przez Sebastiana Ratajczyka oraz Krzysztofa Leszczyńskiego.

- Po uroczystym otwarciu turnieju kapitan naszej drużyny, Sebastian Partyka, wylosował dla nas grupę, w której zmierzyliśmy się z zespołami Gdańsk I, Stężyca, Ustka oraz Chojnice. Nie udało się awansować do ćwierćfinału turnieju mimo bardzo zaciętych i wyrównanych spotkaniach - relacjonuje Radosław Rabenda, prezes MOP Pomezania.

Drużyna z Malborka najpierw bezbramkowo zremisowała z Ustką, następnie przegrała 0:1 z Gdańskiem I, a kolejny mecz - ze Stężycą - był najbardziej dramatyczny.

- Nasi chłopcy przegrywali już 0:2, żeby odrobić straty i wyrównać po bramkach Kacpra Kuźmirka oraz Sebastiana Partyki. Niestety, w samej końcówce straciliśmy gola i Stężyca zgarnęła trzy punkty - informuje Radosław Rabenda. - W ostatnim meczu zmierzyliśmy się z Chojnicami. Mimo wyraźnej przewagi nie udało nam się strzelić bramki, a w ostatniej minucie Konrad Nędza trafił w słupek. Po bezbramkowym remisie nasz udział w turnieju się zakończył. Na pewno zabrakło trochę szczęścia, ale chłopcy mieli okazję zagrać na tym pięknym stadionie, a oprawa, jaką przygotowali organizatorzy, zostanie przez nas zapamiętana na długo.

W całym turnieju zwyciężyła drużyna Gdańsk I, drugie miejsce zajął zespół ze Starogardu, a na trzecim miejscu uplasowało się Luzino.

Pomezania grała w składzie:**Mateusz Uzarek, Mateusz Latkiewicz, Hubert Zelman, Szymon Woźniak, Szymon Cicherski, Karol Rucki, Sebastian Partyka, Konrad Nędza, Kacper Kuśmirek, Oskar Kaźmierski, Mateusz Rabenda i Sebastian Hein.**