Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

V liga. Dramaturgia w Malborku. Pomezania wygrała w doliczonym czasie gry

Radosław Konczyński
W meczu na szczycie w V lidze emocji nie zabrakło. Aż do 92 minuty utrzymywał się remis, ale ostatecznie malborska Pomezania pokonała Spartę Kleszczewo 2:1 (1:1).

Bramki: 1:0 Kamil Jabłoński (7), 1:1 Sebastian Drażba (31), 2:1 Piotr Sobieraj (90+2).

Pomezania: Sosna - Wilk, Jabłoński, Jeleń, Marszałek - Sobieraj, Gdela (68 Konwa), Jurczyk, Ziemak, Dryjas (78 Kobyliński) - Daukszys.

Sparta: Majewski - Tomkiewicz, Pilichowski, Rogalewski, Wesołowski - Drażba, Gajewski, Krzykowski, Gardzielewski, Gracz (74 Madani) - Komor (90+1 Wołoszyk).

Pierwsze pół godziny to okres, w którym bez trudu można było wskazać lepszą drużynę, a była nią malborska Pomezania, która powinna prowadzić co najmniej trzema bramkami. Prowadziła jednak 1:0 po akcji z 7 minuty. Po dośrodkowaniu Piotra Wilka z rzutu rożnego powstało zamieszanie na polu karnym, piłka ostatecznie spadła pod nogi Kamila Jabłońskiego, który uderzył mocno pod poprzeczkę.

Malborczycy mogli poprawić wynik, ale po składnych i szybkich akcjach dwukrotnie strzały Mateusza Daukszysa w polu karnym bronił bramkarz Sparty. Gospodarze stwarzali większe zagrożenie pod bramką gości, a przyjezdni w pierwszej połowie wypracowali sobie właściwie jedną dobrą sytuację. Ale właśnie w 31 minucie nieupilnowany Sebastian Drażba uderzył z narożnika pola bramkowego w "okienko". Od tego momentu gra malborczyków straciła na jakości.

Po przerwie inicjatywa niby należała do podopiecznych trenera Przemysława Marusy, lecz niewiele z tego wynikało. Sparta grała mądrze w obronie, często stosując pressing. Na około kwadrans przed końcem w zamieszaniu w polu karnym Kamil Dryjas, co prawda, skierował piłkę do siatki, ale sędzia dopatrzył się faulu na bramkarzu w polu bramkowym. Zdaniem gospodarzy, pomocnik Pomezanii pierwszy dotknął piłki, a golkiper wpadł na niego, dlatego gol powinien być uznany.

Remis w tym spotkaniu byłby dla Pomezanii jak porażka i skomplikowałby plany awansu, więc presja rosła wraz z upływem czasu. Malborczycy odetchnęli z uglą i wybuchnęli radością w drugiej minucie doliczonego czasu gry. Sławomir Ziemak wypuścił Piotra Sobieraja na wolne pole, ten pobiegł sam na sam z bramkarzem i z 16 metrów kopnął obok niego w długi róg.

Chwilę wcześniej skórę gospodarzom uratował Sebastian Sosna, zastępujący swoich starszych kolegów między słupkami, który sparował ni to strzał, ni dośrodkowanie na rzut rożny. Przy stanie 1:1 szczęście przy malborczykach pod koniec meczu było też po uderzeniu Sebastiana Drażby. Zawodnik gości przestrzelił z 5 metrów.

- Do końca wierzyłem, że uda się ten mecz wygrać. Widziałem, że wraz z upływem czasu u niektórych chłopaków zaczęły się pojawiać wątpliwości, niemniej udało się nam wytrzymać do końca, aby te zawody rozstrzygnąć po takiej dramaturgii na swoją korzyść. Prawda jest też taka, że ten mecz powinniśmy ustawić sobie w pierwszej połowie i nawet gdyby było 3:1 do przerwy, to drugą połowę grałoby się dużo spokojniej - mówi Przemysław Marusa, trener Pomezanii, który sobotnie zwycięstwo dedykuje swojej mamie przebywającej w szpitalu.

Pomezania z 29 pkt na koncie prowadzi w tabeli V ligi.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Pomeczowe wypowiedzi po meczu Włókniarz - Sparta

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na malbork.naszemiasto.pl Nasze Miasto