Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

V liga. Pomezania Malbork straciła pierwsze punkty w tym sezonie, ale cel jest już tylko jeden

Radosław Konczyński
Radosław Konczyński
Radosław Konczyński
Na piętnastu meczach skończyła się seria zwycięstw Pomezanii Malbork w V lidze. W 16 kolejce w sobotę (20 listopada) malborczycy zremisowali u siebie 1:1 z Beniaminkiem Starogard Gdański.

Był to ostatni mecz Pomezanii w rundzie jesiennej przed swoją publicznością, więc piłkarze chcieli się z nią godnie pożegnać, ale rywal nie zamierzał położyć się przed liderem. Goście nie przestraszyli się i postawili trudne warunki.
Obie bramki padły przed przerwą. Szczególnie ta dla gospodarzy były przedniej urody. W 26 minucie Piotr Sobieraj urwał się lewą stroną, dośrodkował mocno w pole karne, a tam nabiegający Karol Styś silny strzałem z woleja zapisał na swoim koncie 22 bramkę w tym sezonie. Około dziesięciu minut później starogardzianie przechwycili piłkę na prawy skrzydle, szybko przedostali się w pole karne i w sytuacji sam na sam Dawid Pelcer nie miał szans.

Zarząd klubu dziękuje kibicom za wsparcie

Marzeniem malborczyków było zakończyć rundę jesienną z kompletem zwycięstw. Ta sztuka już się nie uda, ale ten sezon i tak jest wyjątkowy.

- Bijemy rekordy pod każdym względem – punktowo i bramkowo: najwięcej bramek zdobywamy, najmniej tracimy. Na pewno dużym atutem jest tutaj szeroka i wyrównana kadra. Nawet jeżeli trenerowi wypada 3-4 zawodników, nic wielkiego jeszcze się nie dzieje, bo czterech kolejnych ich zastępuje i trzymamy ten sam poziom. Największa jest tutaj rola trenera, który poukładał ten zespół, bo wiadomo, że można mieć dobrych zawodników, ale to jest liga amatorska. Trenerem musi być też mentorem i jak trzeba, to także takim tatą. Wydaje mi się, że Paweł Budziwojski poskładał tę drużynę w 110 procentach. Prawdę mówiąc, jesteśmy trochę zaskoczeni, spodziewaliśmy się, że będziemy wysoko, ale nie, że będzie szło aż tak dobrze – mówi Paweł Rybarczyk, dyrektor MKS Pomezania.

Podczas ostatniego meczu w Malborku na trybunach zasiadło mniej widzów niż we wcześniejszych spotkaniach, ale biorąc pod uwagę całą rundę, można być zadowolonym.

Frekwencja jest bardzo dobra, mimo że wprowadziliśmy od tego sezonu bilety-cegiełki, żeby umożliwić kibicom wsparcie klubu – przypomina Radosław Rabenda, prezes MKS Pomezania. - Bo pojawiały się takie głosy, że kibice chcą pomagać i wpłacać nawet niewielkie kwoty dla klubu. Wprowadziliśmy bilet-cegiełkę, aby podnieść rangę tego wydarzenia, że jak ktoś przychodzi na mecz w Malborku, w ten sposób dokłada się też do klubu. A to umożliwiło nam również podniesienie poziomu organizacyjnego samych spotkań. Przy okazji chciałbym podziękować kibicom, że mało tego, że frekwencja się nie zmniejszyła, to jeszcze wzrosła. Wielkie podziękowania dla kibiców i już teraz zapraszam na wiosnę, żeby wspierać i dopingować drużynę w walce o awans.

Cel jest już tylko jeden. Mają dla kogo walczyć o IV ligę

Do zakończenia rundy pozostała jeszcze jedna kolejka. Pomezania będzie mistrzem jesieni, więc trener Paweł Budziwojski i jego podopieczni będą po prostu musieli walczyć o IV ligę. Nie tylko dla siebie, ale – patrząc przyszłościowo – dla dzieciaków i młodych chłopaków grających obecnie w szkółce malborskiego klubu.

- Na tę chwilę mamy zarejestrowanych ok. 300 zawodników, z czego ok. 280 to są dzieci, poczynając od 5 lat do 16 roku życia. Pierwsza fala zawodników, którzy są szkoleni już od dziesięciu lat, wchodzi w tej chwili do drużyny seniorów. Kibice widzą to na meczach. Jesteśmy z tego zadowoleni, to też daje podstawy, żeby pozytywnie patrzeć w przyszłość, a trenerowi stwarza możliwości, żeby tych młodych piłkarzy wprowadzać do zespołu, przez to też promować. Myślę, że ta promocja będzie jeszcze lepsza, jak awansujemy do IV ligi, ale do tego musimy podnieść poziom organizacyjny klubu, czyli także finansowy – dodaje prezes Rabenda.

Obecnie bieżące wydatki szkółki pokrywane są z dotacji z budżetu miasta, która wynosi ok. 100 tys. zł rocznie, oraz ze składek opłacanych przez rodziców.

- Chciałbym, żeby to wybrzmiało, że pieniądze z dotacji i od rodziców są przekazywane do drużyn młodzieżowych. I na tym chcemy bazować. A jeśli chodzi o środki dla drużyny seniorów, chcemy zabiegać o środki zewnętrzne, czyli od sponsorów prywatnych. Tutaj możemy już pochwalić się pewnymi osiągnięciami, „Klub 100” działa i się rozwija, ale nie ukrywam też, że staramy się o większe środki, bo jeśli awansujemy i chcielibyśmy się bić o jakieś wyższe cele, a chcemy, bo taki jest cel klubu i zarządu, to są na to potrzebne już dużo większe pieniądze – mówi Radosław Rabenda.

Mecz z Beniaminkiem, w towarzystwie burmistrza Malborka Marka Charzewskiego i wicewojewody pomorskiego Michała Bąkowskiego, oglądał jeszcze jeden Rabenda – Karol, obecnie wiceminister aktywów państwowych. Brat prezesa Pomezanii, pochodzący z Miłoradza, a od 20 lat mieszkający w Gdańsku.

Od około 10 lat w miarę możliwości przyjeżdżam na mecze Pomezanii. To jest duże osiągnięcie zarządu, całego środowiska Pomezanii, że ten klub jest tak liczny. Jak na miasto tej wielkości, to jest gigantyczna liczba piłkarzy. Cieszy, że są szanse na awans i zrozumiałe jest to, że powinny pojawić się jakieś nowe środki, żeby klub w IV lidze mógł zapewnić kibicom doskonałe emocje – zgadza się Karol Rabenda.

Powiśle zaczyna deptać po piętach

Przed sezonem trener Paweł Budziwojski zapowiadał, że będzie chciał zaszczepić drużynie wiarę w swoje możliwości. Z każdym zwycięstwem wiara rosła, a teraz ważne jest, żeby jednocześnie nie dać się zgubić zbytniej pewności siebie. Powiśle Dzierzgoń zaczyna mocno deptać po piętach.

Awaryjnie, tylko do końca rundy jesiennej, zespół dzierzgoński przejął Andrzej Tołstik, były trener Pomezanii, i poprowadził swoich nowych podopiecznych do piątej wygranej z rzędu. W 16 kolejce pokonali na swoim boisku mocną Wietcisę Skarszewy 2:0 i tracą do Pomezanii już tylko 8 punktów. W tym kontekście wyjazdowe spotkanie malborczyków w Skarszewach, którym zakończą rundę, będzie miało spore znaczenie, by przewaga nie stopniała jeszcze bardziej.

Na wyjeździe pierwszą rundę skończą również Błękitni Stare Pole. W 15 kolejce piłkarze trenera Piotra Rucińskiego pokazali charakter, zresztą nie pierwszy raz. Zremisowali na swoim boisku 1:1 z Orłem Subkowy, zdobywając bramkę na wagę jednego punktu w 90 minucie. Nerwy poskromił Mariusz Borowiecki, który trafił z rzutu karnego.
Błękitni: Pajor - Kotowski, Borowiecki, Orłowski, Rękawek - Kurek, Misarko (Górak), Pinkus - Oleś, Rogowski (Szramka), Grabowski.

W ostatniej kolejce drużyna ze Starego Pola (10 m., 22 pkt) zagra w Pinczynie z Meteorem (13 m., 17 pkt).

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na malbork.naszemiasto.pl Nasze Miasto