Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Napis "Malbork" postawił miasto w stan śmieszności? Zdaniem części radnych, to nie atrakcja, a jej karykatura. Czy coś poszło nie tak?

Anna Szade
Anna Szade
Radosław Konczyński
Czy, jak to określił radny Adam Ilarz, „Malbork został postawiony w stan śmieszności”? Wszystko przez przestrzenny napis, którego litery, według radnego Edwarda Orzęckiego, mają posturę jak on. Tylko jedna, „O”, jest chudsza i bardziej przypomina radnego Dariusza Kowalczyka. Przez 14 minut dyskutowano, czy tę atrakcję, na którą wydano 45 tys. zł, powinna zbadać Komisja Rewizyjna Rady Miasta.

Wniosek, by Komisja Rewizyjna Rady Miasta prześledziła cały proces ustawiania napisu „Malbork” w centrum, złożyło trzech radnych. Ich zdaniem, coś może być nie tak.

Z medialnych informacji, które były przedstawiane mieszkańcom, wiemy albo możemy przypuszczać, że projekt ten był dwa razy droższy, niż pierwotnie założono, a także napis przestrzenny "Malbork" jest około dwóch razy mniejszy, niż pierwotnie zamierzano. Ponieważ nikt z nas tych dokumentów jeszcze nie widział, zasadnym jest z naszej strony przeprowadzenie kontroli i przyjrzenie się kompleksowo całej historii powstania oraz spełnienia wszelkich procedur związanych z realizacją tego projektu budżetu obywatelskiego – tłumaczył podczas sesji Rady Miasta Adam Ilarz, jeden z autorów wniosku.

Siedem liter ma już swoją historię. To jeden z wniosków do budżetu obywatelskiego na 2021 r., który został złożony w 2020 r.

Pierwszy raz zajęliśmy się tą sprawą 29 grudnia 2020 r. przy okazji uchwalania budżetu na 2021 r. Wówczas w planowanych wydatkach znalazło się 25 tys. zł na przestrzenny napis. Następnie kwota ta została zmieniona w 2021 r. na 45 tys. zł. Radni podnieśli ręce, każdy się zapoznał z uzasadnieniem. Wtedy wszyscy je czytali, a teraz co, będziemy siebie sprawdzać? - dziwił się radny Edward Orzęcki.

27 maja ubiegłego roku Rada Miasta przyjęła uchwałę w sprawie trzeciej zmiany budżetu na 2021 r. W uzasadnieniu można przeczytać, że propozycja, by zwiększyć plan zadania inwestycyjnego w ramach budżetu obywatelskiego (projekty małe), czyli właśnie przestrzenny napis „Malbork”, o 20 tys. zł wyszła z Wydziału Promocji, Turystyki i Współpracy z Zagranicą. To właśnie jego pracownicy realizowali to zadanie.
Ale to nie był koniec korekt dotyczących tego, błahego wydawało się, przedsięwzięcia. Na wniosek naczelnika wydziału promocji, zabezpieczono środki na napis „Malbork” dzięki uchwale przyjętej 27 stycznia 2022 r. Chodzi o 38 939 zł, których nie udało się wydać w poprzednim roku.

Jak podaje wykonawca inwestycji we wniosku o wydłużenie terminu realizacji, prace ziemne na placu budowy związane z wzniesieniem podstawy betonowej oraz wykonaniem podziemnego przyłącza elektrycznego, prowadzone były równolegle z produkcją liter. Prace ziemne przeprowadzono bez większych przeszkód – można przeczytać w uchwale w sprawie pierwszej zmiany budżetu Malborka na 2022 r.

Nikt chyba nie zakładał poślizgu na podświetlanym napisie. A jednak...
- W trakcie produkcji liter, będących przedmiotem unikatowym i jednostkowym, wystąpiły problemy techniczne, związane z kłopotami z dostawcami materiałów w wyniku rozerwanych ścieżek dostaw kooperacyjnych. Część materiałów wymagała długiego oczekiwania na dostawę, inne, niedostępne w racjonalnym czasie, należało zastąpić odpowiadającymi im jakościowo zamiennikami. To z kolei wymusiło zmiany w konstrukcji znaków, co wpłynęło na czas realizacji poszczególnych etapów, które muszą następować po sobie w określonej kolejności. Także sytuacja epidemiczna COVID-19 miała wpływ na wydłużenie produkcji – tłumaczy włodarz w uzasadnieniu do przyjętej przez radnych uchwale.

I zdaniem radnego Orzęckiego, na tym Rada Miasta powinna poprzestać.

Trzy razy zajmowaliśmy się tą sprawą i radni trzy razy byli na „tak”. Podejrzewam, że ci sami radni też byli na „tak”. A teraz będziemy sprawdzali, czy to dobrze. To niepotrzebne zajmowanie czasu urzędnikom, radnym, nam wszystkim, bo na koniec Komisja Rewizyjna i tak dojdzie do wniosku, że „wyszło jak wyszło” – argumentował Orzęcki.

Ale zdaniem wnioskującego o kontrolę Adama Ilarza, mogło dojść do wypaczenia projektu, a na to zgody nikt nie wyrażał.
- Tak rada to przegłosowała, ja też za tym głosowałem. Tylko za czym? Za przeniesieniem środków na realizację. Ale tam nigdzie nie było napisane, że realizujemy napis, który będzie karykaturą napisu przestrzennego „Malbork”. Nie było pełnej wiedzy, a już na pewno nie było takiej wiedzy przy przenoszeniu środków. Dlatego chciałbym to wyjaśnić – tłumaczył radny Ilarz.

Ale na tym dyskusja wcale się nie zakończyła. Bo radny Orzęcki ogłosił, że jemu te siedem liter przy ul. Piłsudskiego się podoba i dla niego nie ma w nich niczego karykaturalnego.
- A że ktoś zobaczył i powiedział, że mu jakieś kółeczko nie pasuje? Jechałem wieczorem, w dzień, ludzie się bawią, zdjęcia robią, nikt by nawet uwagi na to nie zwrócił, gdyby ktoś sobie czego ubzdurał – mówił Edward Orzęcki.
Adam Ilarz podkreślił jednak, że wcale nie chodzi o kwestię estetyki.

Była afera na całą Polskę, miasto Malbork zostało postawione w stan śmieszności. To nie jest tak, że nikt na to uwagi nie zwrócił, zdecydowanie dużo ludzi na to uwagę zwróciło – mówił o „O” w napisie radny Adam Ilarz, bo to ono było przedmiotem krytyki.

Ale dostało się i mediom, które podchwyciły temat, żartując sobie z jednej literki, która wygląda jak ściśnięta.

Co mediom potrzeba? Znajdą coś i już na tym „jadą”, bo to są dla nich pieniądze. Dzięki temu więcej ludzi się dowiedziało, że Malbork ma napis, który ma chudsze „O”. Reszta liter jest jak Orzęcki, a „O” wygląda jest radny Kowalczyk – obrazowo zażartował radny Orzęcki, odnosząc się do swojej postury.

Ostatecznie stanęło na tym, że Komisja Rewizyjna zbada całą inwestycję od początku do końca. Zgodziło się na to 12 radnych, 5 było przeciw, 1 wstrzymał się od głosu.
Może to, jak podkreślił radny Ilarz, rzucić nowe światło na ten siedmioliterowy napis.
- To nam pokaże, czy procedury były zachowane i wszystko było zgodnie z przepisami. Wtedy będziemy mogli udzielić odpowiedzi, jak było w projekcie, a zostało wykonane – mówił podczas sesji.

Bo, jak dodał radny Dariusz Rowiński, przewodniczący Komisji Rewizyjnej, współautor wniosku o przeprowadzenie kontroli, nie chodzi o rozstrzygnięcie, czy jest tam zero, czy raczej „O”.

Nie będziemy sprawdzali, komu napis się podoba, a komu się nie podoba. Mówimy o technicznych sprawach. Chcemy sprawdzić, dlaczego podnosiliśmy koszty, a jednocześnie zrobiliśmy dwa razy mniejszy obiekt. Kolejne pytanie, czy ci, którzy napisali wniosek są zadowoleni z końcowego efektu. Tego nie wiemy, więc byśmy chcieli się z nimi spotkać – mówił radny Rowiński.

Końcowe wnioski z tej kontroli poznamy pewnie najwcześniej za kilka miesięcy.

Malbork. Miniatura zamku gotowa w 70 proc. Twórca Piotr Bana...

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Niedźwiedź szuka pożywienia w koszu na odpadki

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na malbork.naszemiasto.pl Nasze Miasto