Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

W Malborku patrzymy na „zamek Steinbrechta” i wyobrażamy sobie, jak tu mogło być w średniowieczu

Radosław Konczyński
Radosław Konczyński
Conradowi Steinbrechtowi zawdzięczamy dzisiejszy widok zamku, nawiązujący do średniowiecza.
Conradowi Steinbrechtowi zawdzięczamy dzisiejszy widok zamku, nawiązujący do średniowiecza.
3 lipca 2023 r. minęło sto lat od śmierci człowieka, bez którego zamek w Malborku prawdopodobnie dzisiaj by tak nie wyglądał. Conrad Steinbrecht starał się odtworzyć warownię z czasów średniowiecza.

Sezon turystyczny w Malborku trwa w najlepsze. Codziennie do zamku wchodzi kilka tysięcy turystów, którzy podczas zwiedzania przynajmniej raz muszą usłyszeć o Conradzie Steinbrechcie. Natomiast Artur Dobry z Muzeum Zamkowego w Malborku mówi do nas tak, jak niedawno do studentów historii sztuki, z którymi się spotkał.

- Jesteśmy w zamku, który - co prawda - ma korzenie średniowieczne, ale oczywiście to, co widzimy, to nie jest średniowiecze od początku do końca. Widzimy również historię konserwatorstwa, która zresztą dzieje się tutaj do dziś. Od przeszło 200 lat to jest cały czas batalia o to, żeby zamek wyglądał jak najlepiej, pomimo wszystkich zniszczeń, które przez stulecia miały miejsce, czy to z powodu wojen szwedzkich, czy zniszczeń spowodowanych przez Prusaków podczas przebudów po pierwszym rozbiorze Polski, czy już w 1945 roku. To jest cały czas narracja konserwatorska i w tym wszystkim Conrad Steinbrecht, który 40 lat swojego życia poświęcił na działalność w Malborku, wyróżnia się wybitnie. Właściwie cały zamek, ten, który teraz sobie oglądamy, to jest „zamek Steinbrechta” - mówi Artur Dobry z Działu Historii Muzeum Zamkowego w Malborku, ekspert w zakresie życia i działalności Conrada Steinbrechta.

Steinbrecht – pierwszy konserwator. Zamek stał się jego całym życiem

33-letni Steinbrecht, architekt i konserwator zabytków, trafił do Malborka w 1882 r., by jak się potem okazało, zrealizować dzieło swojego życia. Kluczowe wydają się związki z profesorem Friedrichem Adlerem, znawcą gotyku ceglanego północnych Niemiec, który był jego wykładowcą i promotorem w akademii budowlanej w Berlinie.

- Profesor Adler zainteresował Steinbrechta średniowieczną architekturą na terenie dawnego państwa krzyżackiego. Po studiach Conrad pojechał do Torunia na badania architektoniczne i napisał książkę „Toruń w średniowieczu” (opublikowana dopiero w 1885 r.), która spotkała się z ogromnym zainteresowaniem środowiska historyków. Bardzo profesjonalnie zrobiona, były w niej opisy zabytków, jego rysunki, rzuty, przekroje. Dostał też nagrodę za to opracowanie w Fundacji Boissonetta i dzięki temu stał się znany - opowiada Artur Dobry.

W związku z tym mógł już ubiegać się o znaczące stanowiska.

A w tym przypadku był to etat kierownika Zarządu Odbudowy Zamku w Malborku. Bardzo ciekawa propozycja, bardzo prestiżowe miejsce, rozpoczynające się najważniejsze prace restauracyjne, a Steinbrecht był w stanie to udźwignąć, bo miał pewną już wiedzę nie tylko teoretyczną, ale i praktyczną. Złożono mu propozycję i myślę, że człowiek zainteresowany architekturą zakonu krzyżackiego długo nad tym się nie zastanawiał - dodaje Artur Dobry.

Ale co mógł myśleć o czekającym go wyzwaniu?

- Bardzo mało zachowało się osobistych dokumentów o Conradzie. Te materiały personalne, które są na przykład w Archiwum Państwowym w Malborku, to dokumenty, potwierdzenia, świadectwa. Nigdzie nie znaleźliśmy żadnej informacji, by prowadził jakiś diariusz i szczegółowo opisywał swoje życie. W przeciwieństwie do Schmida, który był jego następcą, a po którym zachowało się np. mnóstwo listów do rodziny. Po Steinbrechcie zostały materiały poświęcone głównie pracy zawodowej, nie życiu osobistemu. Był to trochę taki człowiek z „klapkami na oczach”, dla niego zamek był przecież najważniejszy - mówi Artur Dobry.

Do Malborka przyjechał sam i praktycznie całe życie był kawalerem. Jak mógł wyglądać dzień człowieka, który tak znacząco odcisnął rękę na budowli, która pod koniec XX wieku została wpisana na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO?

- Mieszkał sam. Sam nie gotował. Wiemy, że chodził do hotelu na mieście, „Koenig von Preussen”, który znajdował się w miejscu dzisiejszego Domu Handlowego Jurand. Cały Zarząd Odbudowy Zamku bywał tutaj na obiadach w przerwach w pracy. Był to dosyć luksusowy hotel z restauracją. Stołowali się tam wszyscy landraci malborscy, kadra oficerska garnizonu, lekarze, czyli malborska elita - opowiada Ryszard Rząd z Działu Historii Muzeum Zamkowego, również ekspert w dziedzinie Steinbrechta.

Conrad był szefem jednej z najważniejszych firm w Malborku, i to jeszcze państwowej. To z nim spacerował cesarz Wilhelm II, który bywał w zamku przynajmniej dwa razy do roku. Jesteśmy więc przekonani, że Steinbrecht wśród tej elity malborskiej był kimś ważnym - dodaje Artur Dobry.

Osobistych zapisków brak, ale i współczesne Steinbrechtowi media milczą na temat jego życia prywatnego.

- Nie był celebrytą, używając dzisiejszego języka. Wydaje się, że był to człowiek bardzo skromny. Po prostu „siedział” w zamku, całym życiem i sercem oddany jego restauracji. To, że miał jakichś znajomych i w jakiś sposób funkcjonował wśród tej elity, to było zupełnie naturalne, natomiast w publikacjach gazetowych nie natknęliśmy się na wzmianki o nim prywatnie, a przeglądaliśmy chociażby „Marienburger Zeitung”. Są informacje o tym, jakie są postępy w pracach restauracyjnych, że przyjechał cesarz, że Conrad oprowadzał jego wysokość - mówi Artur Dobry.

Conrad Steinbrecht w Pierrefonds musiał być w szoku

Większość życia spędzał więc na budowie albo w biurze Zarządu Odbudowy Zamku, które najpierw mieściło się w barakach na tarasie wschodnim Zamku Wysokiego, gdzie kiedyś znajdował się cmentarz braci zakonnych. Potem zostało ono przeniesione do domu na Przedzamczu, dzisiaj nazywanego domem czy willą Steinbrechta.

- Oczywiście, nie tylko siedział w zamku. Skądś musiał czerpać pewne pomysły, więc trzeba było jeździć. Tak samo jak my: chcemy coś zrobić, to musimy pojechać na różne kwerendy, sprawdzić w archiwum czy innym muzeum. Tak samo jeździł Conrad po to, żeby się dowiedzieć, gdzie i z czego można ewentualnie skorzystać przy rekonstrukcji architektury, rzeźby, malarstwa czy w celu kopiowania zabytków rzemiosła artystycznego, mebli, świeczników itd. Jeździł często. Na aktualnie prezentowanej wystawie w zamku pokazujemy jeden brulion, w którym jest opisana w sposób dwojaki, bo i słownie, i rysunkowo, jego podróż w 1893 r. do środkowych i południowych Niemiec. Są tu szkice, pomiary, to wszystko, co było bardzo potrzebne później dla jego dalszej działalności. Najważniejsze były jednak wyprawy do dawnych zamków zakonu w Prusach. Czyli „jedziemy, oglądamy, dokumentujemy coś, co zostało z czasów krzyżackich, a ponieważ tego nie było w Malborku, wykorzystujemy to do naszych prac na miejscu, żeby pokazać, jak zamek wyglądał w czasach średniowiecznych” - tłumaczy Artur Dobry.

Główną maksymą Steinbrechta było: „Żaden krok w innym duchu niż historyczny”. Dlatego m.in. nie przypadł mu do gustu zamek Pierrefonds...

W 1894 roku był we Francji, gdzie zapoznał się z realizacjami konserwatora francuskiego, Eugène’a Emmanuela Viollet-le-Duc. Krytycznie się o nich wyrażał, bo w jednym z zamków, Pierrefonds, zobaczył, że niektóre mosty zwodzone, a interesował się mechanizmami, były unoszone za pomocą żelaznych szyn, co trochę go bulwersowało - mówi Ryszard Rząd.

- No tak, zbulwersowało, dlatego że koncepcje Steinbrechta były zupełnie inne niż wcześniejszego pokolenia. On po prostu podchodził do restauracji bardzo naukowo, bardzo krytycznie. Viollet-le-Duc to są lata 60. i 70. XIX wieku. Francuski konserwator nie przykładał się za bardzo do naukowej rekonstrukcji, dlatego katedry czy zamki naznaczone są tym, co zrobił on sam, a nie tym, jak rzeczywiście w średniowieczu było. Dlatego też zamek Pierrefonds musiał zrobić na Conradzie bardzo negatywne wrażenie - przypuszcza Artur Dobry.

Jedne podróże naukowe były ściśle zaplanowane, ale niektóre, jak można domniemywać, wynikały spontanicznie. Ryszard Rząd opowiada, że Steinbrecht z jednym ze swoich współpracowników zastanawiał się, co można by umieścić nad wejściem do kapitularza, jednej z sal na Zamku Wysokim (od strony wewnętrznej). A już za chwilę byli w drodze...

Po południu czy następnego dnia pojechali do Sieny - mówi Ryszard Rząd.

Celem wyprawy było skopiowanie dzieła pt. „Maestà”, czyli „Madonna pośród aniołów i świętych” autorstwa włoskiego malarza Simone Martiniego, namalowanego przez niego w 1315 roku w Palazzo Pubblico w Sienie.

Wiadomo, że Krzyżacy z Italią mieli mimo wszystko coś wspólnego. Tam przez jakiś czas rezydował wielki mistrz, więc ta myśl, że elementy włoskie też mogą się znaleźć w ramach restauracji zamku, jak najbardziej trafiała do przekonania Steinbrechta - dopowiada Artur Dobry.

W realizacji zamierzeń odwzorowania ducha średniowiecznej warowni pomagała znajomość z artystami z górnej półki w Niemczech, m.in. z Berlina, Hanoweru, Hamburga, Monachium, którym zlecano prace dekoracyjne, wykonanie elementów wystroju i wyposażenia.

Dwa symbole. Katedra w Kolonii na zachodzie, zamek w Malborku na wschodzie

Steinbrecht i jego ekipa nie tylko odbudowali zamek w duchu średniowiecznym, ale przystosowali wnętrza do muzealnych działań.

- Wiadomo, że po Krzyżakach niewiele się zachowało, więc trzeba było szukać. Jeśli oryginalnego eksponatu się nie znalazło, to była koncepcja wykonywania kopii średniowiecznych zabytków. To też miało sens, dlatego że dzięki temu we wnętrzach panował duch rycerskiego, krzyżackiego średniowiecza. Udało się też stworzyć dwie świetne kolekcje: numizmatów i militariów - opowiada Artur Dobry.

Wsparcia w wypełnianiu pustych wnętrz udzielało założone w Malborku Towarzystwo Odbudowy i Upiększania Zamku, współpracujące z Zarządem Obudowy Zamku.

Ono skupiało lokalnych i okolicznych oficjeli, ludzi, którzy mieli wpływy i pieniądze, którzy potrafili zorganizować środki na wyposażenie wnętrz zamkowych np. w różne kopie mebli - wyjaśnia Ryszard Rząd.

- Trzeba też wspomnieć o tzw. loterii, podobnie jak na rzecz katedry w Kolonii, która od połowy XIX w. była odbudowywana, a właściwie na nowo budowana, ponieważ w średniowieczu nie udało się jej dokończyć. Katedra w Kolonii to symbol zachodnich Niemiec, katolicyzmu niemieckiego. Symbolem dla wschodu, czyli Prus był zamek w Malborku. Powstała taka koncepcja, żeby - podobnie jak w przypadku katedry kolońskiej - zbierać pieniądze właśnie na zasadzie loterii. Towarzystwo miało dodatkowy zysk i z tego zysku mogło kupować oryginalne zabytki do zbiorów muzealnych czy finansować różne prace związane z wystrojem i wyposażeniem - dodaje Artur Dobry.

CZYTAJ TEŻ: To opowieść o zamku z czasów pruskich. Kolejna międzynarodowa wystawa w Muzeum Zamkowym

Pochowany w Malborku, ale grób nie przetrwał do dzisiejszych czasów

Steinbrecht kierował dużym zespołem ludzi na dużym placu budowy. Oprócz najbliższych współpracowników z Zarządu Odbudowy Zamku były to lokalne firmy rzemieślnicze, m.in. murarskie, ślusarskie itd. Jakim mógł być szefem dla bezpośrednich podwładnych?

- Chyba cieszył się zaufaniem czy sympatią w gronie nawet robotników. Gdzieś wyczytałem, że z okazji jakiegoś jubileuszu czy urodzin dostał oprawiony album ze zdjęciami całej ekipy, która na zamku pracowała. Ale nie mamy tego albumu. Nie zachował się - mówi Ryszard Rząd.

I tu znów wracamy do tego, że o Steinbrechcie prywatnie wiadomo niewiele. Nie ma ani zapisków, ani fotografii dotyczących życia prywatnego.

Chyba nie lubił się fotografować, bo na palcach jednej ręki można policzyć zdjęcia, na których jest. Kiedy musiał się fotografować, ponieważ oprowadzał cesarza, wtedy nie miał innego wyjścia, ale wówczas robiono zdjęcia z dalszej odległości. Natomiast nie ma zbyt wielu zdjęć, na których byłby on sam. Może rzeczywiście nie czuł się kimś wyjątkowym we własnym rozumieniu? Po prostu wykonywał swoją robotę - zastanawia się Artur Dobry.

Co ciekawe, nawet z pogrzebu Steinbrechta nie ma żadnych fotografii.

Przecież to było wydarzenie. Zmarł ktoś ważny. Na pewno ktoś robił zdjęcia na pogrzebie tak znanej osoby. Jak zmarł, trumnę najpierw wystawiono w kaplicy św. Anny i tam jego współpracownicy pełnili wartę honorową. Ale wiemy to ze wspomnień tych ludzi. Trumna stała na płycie grobowej wielkiego mistrza Dietricha von Altenburg, okryta flagą zakonną. Takie opisy są, lecz nie ma żadnego zdjęcia - dodaje Ryszard Rząd.

Steinbrecht zmarł po dłuższej chorobie, która nasiliła się pod koniec życia. W Archiwum Państwowym w Malborku jest zachowany akt zgonu.

- Gdy ukończył 70 lat, w 1919 r., doznał pierwszego lekkiego udaru mózgu. I wtedy dopiero, pod koniec życia, gdy był już trochę schorowany i nawet wymagał opieki, poślubił Amalię Albertynę Marię Gottschewski, mieszkankę Malborka. To było w 1919 r. Na emeryturę przeszedł w 1921 r. Po kolejnym mocniejszym ataku, 3 lipca 1923 r., Steinbrecht zmarł. Pani Amalia przeżyła go o rok i pochowana została, tak jak i on, na cmentarzu przy kościele św. Jerzego (dzisiaj Matki Boskiej Nieustającej Pomocy - dop. red.). Ich groby nie ocalały. Nie mamy też fotografii, nie wiemy, gdzie dokładnie znajdował się grób Steinbrechta. W latach 70. XX wieku niwelowano cmentarz i nikt nie zadbał o pamięć o takiej osobie - opowiada Ryszard Rząd.

Na kościelnym murze znajduje się jednak pamiątkowa tablica informująca o tym, że w pobliżu złożone były doczesne szczątki wybitnego konserwatora. Natomiast na tarasie wschodnim Zamku Wysokiego, czyli tam, gdzie było pierwsze biuro Steinbrechta, jest tablica pamiątkowa z 1932 r. z napisem: „Restauratorowi zamku malborskiego”, autorstwa Stanislausa Cauera z Królewca.

- Na pewno dla nas, w Dziale Historii, Steinbrecht jest wyjątkową postacią, osobą, o której pamięć powinna przetrwać. Przez wiele lat mieszkańcy Malborka nawet nie bardzo wiedzieli, kto to jest. Nie interesowali się tym. My od końca lat 80. zaczęliśmy propagować jego działalność i myślę, że w jakiś sposób to się udało, bo powstało trochę publikacji i wystaw. I teraz już mówi się o tym, że to był rzeczywiście wybitny człowiek, zasłużony dla tego zamku, dla miasta pewnie też, bo chociażby interesował się odbudową kamienic Starego Miasta po wielkim pożarze w 1899 roku. Dla innych miejscowości, gdzie są zamki krzyżackie, również się zasłużył, nie tylko jako architekt i konserwator, ale jako badacz tych zamków - podsumowuje Artur Dobry.

Historia alternatywna. Co by było, gdyby nie Steinbrecht?

Co by było, gdyby Steinbrecht nie trafił do Malborka? Jak dziś wyglądałby zamek? Pytanie zasadne, bo powojenni konserwatorzy przy odbudowie korzystali z zachowanych projektów steinbrechtowskich.

- Myślę, że na pewno byłoby inaczej. I być może nie podołano by restauracji w duchu średniowiecznym. Kto inny mógłby uznać, że wystarczy zrekonstruować tylko samą bryłę i wnętrza, a wystrój i wyposażenie - już nie. Jak patrzymy na różne inne realizacje, to Malbork w tamtych czasach, czyli już po pełnej restauracji i wyposażeniu, był wyjątkowy - mówi Artur Dobry.

Zabytkowe mechanizmy Conrada Steinbrechta

Conrad Steinbrecht urodził się 22 września 1849 r. w Tangermunde nad Łabą. Syn pastora. Naukę rozpoczął w Gimnazjum Mariackim w Magdeburgu. Po maturze trafił jako ochotnik na rok do armii pruskiej. Służył jako podoficer w 4 turyngskim pułku piechoty w Torgau. Za udział w kampanii przeciw Francji (1870) odznaczony został medalem pamiątkowym. W latach 1871-74 studiował architekturę w Królewskiej Akademii Rzemiosł w Berlinie, przekształconej wkrótce w Królewską Wyższą Szkołę Techniczną w Charlottenburgu.
W 1880 roku, bezpośrednio po awansie na rządowego mistrza budowlanego, odbył podróż naukową po dawnych Prusach Zakonnych. Dotarł też do Malborka (1-5 września), lecz przede wszystkim zapoznał się dokładnie z zabytkami Torunia, czego efektem stała się monografia „Thorn im Mittelalter”. Praca ta wywarła wielkie wrażenie na przełożonym Steinbrechta, ministrze wyznań religijnych Gustawie von Gossler, który 29 kwietnia 1882 roku powierzył mu stanowisko kierownika Zarządu Odbudowy Zamku w Malborku.
Pod koniec 1882 roku Steinbrecht opracował wstępny projekt rekonstrukcji Zamku Wysokiego. W ramach wielkiej restauracji zamku malborskiego w 1901 roku zakończono odbudowę i wyposażanie Zamku Wysokiego, a w 1916 r. - Zamku Średniego i Pałacu Wielkich Mistrzów. W 1918 r. zamknięto zasadniczą restaurację zewnętrznych murów obronnych zespołu zamkowego i Przedzamcza. W czasie 47 lat pracy zawodowej Conrad Steinbrecht przeszedł wszystkie stopnie kariery zawodowej, od architekta krajowego poczynając (1875), na nadradcy budowlanym kończąc (1921).
Na stulecie jego śmierci Muzeum Zamkowe w Malborku przygotowało wystawę „Zabytkowe mechanizmy w zamku malborskim. Projekty i realizacje Conrada Steinbrechta”, którą można oglądać do końca roku (po zakupie biletu do zamku).
Oprac. Artur Dobry

od 7 lat
Wideo

Jak czytać kolory szlaków turystycznych?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na malbork.naszemiasto.pl Nasze Miasto