Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Malbork. Prywatne żłobki i kluby malucha chcą podwojenia miejskiej dotacji

Anna Szade
Fot. Pixabay
Prywatne punkty opieki nad maluchami dopominają się od władz Malborka 100-procentowego wzrostu dotacji. Obecnie otrzymują miesięcznie z miejskiej kasy 200 zł na każde dziecko. Włodarze mówią, że podwyżka jest niemożliwa.

Właściciele siedmiu prywatnych żłobków i klubów malucha napisali petycję do Rady Miasta Malborka. Tłumaczą, że są ważnym ogniwem dla całej społeczności.

- Jednym z warunków atrakcyjności osiedleńczej jest poczucie bezpieczeństwa i wsparcie w wychowaniu dzieci oraz powrocie na rynek pracy. Jeżeli instytucje zapewniające opiekę nad dziećmi w wieku do lat 3 nie będą w stanie zapewnić odpowiedniego wsparcia rodzicom na naszym terenie, będzie to miało bardzo duży wpływ na decyzje podejmowane przez rodziców - napisali właściciele punktów opieki.

Chodzi przede wszystkim o pieniądze. Jak wyliczyli, miesięczny koszt utrzymania dziecka od stycznia będzie wynosił 1200 zł. A to oznacza, że rodzice będą zmuszeni płacić minimum 100 zł więcej z powodu wzrostu kosztów pracy, cen żywności czy opłat za media. Dołożą też drugą stówę, bo od przyszłego roku prywatne placówki nie będą miały możliwości pozyskania dofinansowania z rządowego programu „Maluch+”. Aby nie obciążać rodzicielskich kieszeni, prowadzący placówki zwrócili się o zwiększenie miejskiej dotacji. Aktualnie na każdego malucha otrzymują 200 zł miesięcznie. Chcieliby drugie tyle.

- Nie widzę absolutnie żadnych podstaw, żeby 200 zł więcej dołożyć na dziecko - komentuje Jan Tadeusz Wilk, wiceburmistrz Malborka.

Taką możliwość przewiduje ustawa o opiece nad dziećmi w wieku do lat 3, ale jednocześnie lokalnie daje władzom wolność, jeśli chodzi o ustalenie wysokości dotacji celowej oraz sposobu jej rozliczania. Malborska uchwała, która określa dopłatę na poziomie 200 zł na każde dziecko w prywatnym żłobku i klubie dziecięcym, została przyjęta w styczniu 2018 r.

- Ciąży na nas obowiązek dopłat, jest on wykonywany. Każdy by chciał mieć więcej i lepiej, tylko czemu samorząd ma za to zapłacić? - mówi wiceburmistrz Wilk.

Z pobieżnych wyliczeń wyszło, że 100-procentowy wzrost dotacji mógłby się przełożyć w ciągu roku na kilkusettysięczny wydatek. Zdaniem wiceburmistrza, takich pieniędzy w budżecie nie ma. Ale petycja adresowana jest do Rady Miasta. Być może radni znajdą jakieś rozwiązanie.
- Radni mogą zająć stanowisko, ale musieliby wskazać źródło pokrycia wzrostu wydatków - tłumaczy Jan Tadeusz Wilk.

od 12 lat
Wideo

Gazeta Lubuska. Winiarze liczą straty po przymrozkach.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na malbork.naszemiasto.pl Nasze Miasto