Sopot zdjął reklamy, Malbork nie zaczął. Długa droga do uchwały krajobrazowej
To prawie pewne, że jesienią miasta, miasteczka i mniejsze miejscowości zaleją banery reklamowe polityków, którzy w ten sposób będą zabiegać o przychylność wyborców. Już teraz przedstawiciele ugrupowań politycznych od prawa do lewa szukają miejsc, w których będą mogli prowadzić taką agitację.
Będzie to możliwe wyłącznie w takich lokalizacjach, które nie uporały się z nadmiarem reklam w przestrzeni. Na drugim biegunie są nowoczesne ośrodki miejskie, które podjęły się przeprowadzić proces porządkowania chaosu i nadmiaru bilbordów, agresywnych szyldów, siatek i plansz, które psują krajobraz.
Tak stało się choćby w Sopocie, który w tym roku świętuje 5-lecie wprowadzenia zasad umieszczania nośników reklamowych. Efekt? Zniknęło w tym czasie przeszło 1300 reklam, a ponad 400 szyldów zostało przystosowanych do zapisów uchwały.
Ale to długi proces, w którym miasto stawiało na edukację, wsparcie i współpracę z przedsiębiorcami, bo to przede wszystkim ich dotyczą te reguły gry. Ale opłaciło się, bo zamiast wcześniejszego natłoku informacji wizualnej, jest ład i harmonia.
Sopot zaczął opracowywać standardy umieszczania reklam w październiku 2015 r., co zaowocowało ogólnodostępnym katalogiem dobrych praktyk.
Malbork, którego podobieństwa do Sopotu można doszukiwać się w liczbie mieszkańców, przyjął swoją uchwałę intencyjną rok po sopockiej radzie, w październiku 2016 r. Zaraz minie 7 lat, a „zasad i warunków sytuowania obiektów małej architektury, tablic reklamowych i urządzeń reklamowych oraz ogrodzeń, ich gabarytów, standardów jakościowych oraz rodzajów materiałów budowlanych, z jakich mogą być wykonane” wciąż nie ma.
Radna pyta o reklamowe reguły w Malborku. "Czy jest jakaś blokada?"
Interpelacje w tej sprawie regularnie składa radna Bożena Piątkowska.
- Ponawiam pytanie: jakie kroki podjął Urząd Miasta z panami burmistrzami, aby w końcu rozpocząć tworzenie uchwały krajobrazowej? - mówiła Bożena Piątkowska podczas sesji, która odbyła się w ostatnich dniach czerwca.
Wcześniej argumentowała swoje dociekania względami estetycznymi. Teraz poszła krok dalej, wspominając o pieniądzach, jakie mogłyby zasilać miejską kasę. Lokalnie można bowiem ustalić opłatę reklamową od umieszczonych tablic reklamowych lub urządzeń reklamowych.
- Czy te przychody dla miasta w trudnej sytuacji finansowanej nie byłyby wskazane? Mamy tak wiele braków i potrzeb. Czy my nie chcemy tych pieniędzy, czy jest jakaś blokada ze strony tych, którzy obawiają się uchwały krajobrazowej? - pytała radna Piątkowska.
Odpowiedź nie brzmi optymistycznie.
- Pragnę poinformować, że nie zaplanowano w tegorocznym budżecie zadań związanych z uchwałą krajobrazową. Ze względu na skomplikowaną materię związaną z przygotowaniem procesu przesunięto to zadanie na lata przyszłe – napisał radnej Jan Tadeusz Wilk, wiceburmistrz Malborka.
Gdańsk z „szyldozą” wygrywa w sądach. Jak się to udaje?
To odsuwanie w czasie i tłumaczenie, że to skomplikowane zadanie, władze powtarzają od lat. Czy naprawdę nie zależy im na ograniczaniu malborskiej „reklamozy” i „szyldozy”?
- To nie znaczy, że my nie chcemy. Pokażcie mi uchwałę, która weszła w życie – słyszymy od wiceburmistrza Wilka.
Na przypomnienie, że i Sopot, i Gdańsk, mają już 5-letnie doświadczenie w działaniach porządkujących, Jan Tadeusz Wilk ma kolejny argument.
- Tylko że sprawy trafiają do sądów, a te kwestionują uchwały, bo one ładnie wyglądają, ale nie dla człowieka, który powiesił reklamę. On uważa, że przekraczamy kompetencje, więc idzie do sądu i miasto przegrywa – mówi nam wiceburmistrz Wilk.
Z perspektywy wielkiego Gdańska wygląda to nieco inaczej. Owszem, co przyznają gdańscy urzędnicy, z doświadczeń kilku lat pracy z gdańskimi przedsiębiorcami wynika, że niewielu z własnej inicjatywy dostosowuje szyldy i witryny lokali do zasad zawartych w uchwale krajobrazowej. Choć wiedzą o zasadach, czekają zwykle na pisemne wezwanie.
Jest też określony tryb, gdy ktoś, mimo takiego upomnienia, nie demontuje niezgodnego z zapisami nośnika.
- Wszczynamy postępowanie administracyjne w celu wymierzenia kary finansowej. Taka kara to nie jest mandat, który szybko się wypisze i trzeba go zapłacić w ciągu tygodnia. Od postępowania można się odwołać w trzech instancjach - tłumaczy na miejskiej stronie gdańsk.pl Jarosław Romanowski, zastępca kierownika Działu Użytkowania Przestrzeni Publicznej Gdański Zarząd Dróg i Zieleni. - W Samorządowym Kolegium Odwoławczym Gdańsk wygrał 99 proc. spraw, podobnie w Wojewódzkim Sądzie Administracyjnym. Każdy etap odwoławczy bardzo rozciąga się w czasie.
Metropolitalne standardy obowiązują. Kto skorzysta?
Dla miast-członków Obszaru Metropolitalnego Gdańsk-Gdynia-Sopot, wśród których jest też Malbork, powstał krótki przewodnik, jak okiełznać chaos reklamowy.
To gotowe do wdrożenia standardy krajobrazowe, które można wykorzystać w lokalnych uchwałach. Wskazówką były też doświadczenia dwóch trójmiejskich miast, które przecierały szlaki na Pomorzu.
- Miasta, które podjęły uchwały krajobrazowe dość długo się do tego przygotowywały. Będziemy się uczyć na ich błędach - przyznaje Marek Charzewski, burmistrz Malborka, który zapoznał się z Metropolitalnymi Standardami Krajobrazowymi.
Zainteresowane ich wdrożeniem były też Kolbudy, Lębork, Gdynia, Żukowo, Stężyca, Rumia, Puck, miasto i gmina Pruszcz Gdański, Władysławowo oraz Jastarnia.
Prace nad porządkowaniem chaosu reklamowego rozpoczęło także Wejherowo.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?