Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Plac zabaw nad Nogatem w Malborku po kontroli. Zespół radnych badający proces realizacji wnioskuje, by inwestycji przyjrzało się CBA

Anna Szade
Anna Szade
O wynikach kontroli procesu budowy placu zabaw nad Nogatem opowiedział nam Dariusz Rowiński, przewodniczący zespołu kontrolnego i Komisji Rewizyjnej Rady Miasta Malborka.
O wynikach kontroli procesu budowy placu zabaw nad Nogatem opowiedział nam Dariusz Rowiński, przewodniczący zespołu kontrolnego i Komisji Rewizyjnej Rady Miasta Malborka. Anna Szade
Zakończyła się kontrola trzyosobowego zespołu Komisji Rewizyjnej, który prześledził cały proces realizacji placu zabaw nad Nogatem w Malborku. Inwestycja kosztowała ponad 8 mln zł i od otwarcia w sierpniu 2023 r. budzi wiele emocji. Badający to miejskie zadanie radni stwierdzili, że sprawie powinno przyjrzeć się Centralne Biuro Antykorupcyjne. Skąd ten pomysł, tłumaczy radny Dariusz Rowiński, przewodniczący zespołu i Komisji Rewizyjnej w Radzie Miasta.

Trochę czasu zajęło wam sprawdzenie, jak przebiegała realizacja placu zabaw. Uchwała zlecająca kontrolę Komisji Rewizyjnej przyjęta była we wrześniu.
Zbadanie w zakresie gospodarności, rzetelności, celowości oraz legalności inwestycji pod nazwą Centralny Plac Zabaw to bardzo trudny temat.

Ale trwa kampania wyborcza i teraz „wybucha” ta sprawa. Zarzut o wykorzystaniu tej sprawy może się pojawić i wobec członków zespołu, czyli Wioletty Klepackiej i Adama Ilarza, i pana, kandydata na radnego i na burmistrza.
Oczywiście, ale chciałbym, byśmy rozróżniali te dwie rzeczy. Okres przedwyborczy trzeba oddzielić od tego, co robimy w Radzie Miasta. Jako przewodniczący Komisji Rewizyjnej i zespołu kontrolnego też myślałem o tym, dość nieszczęśliwym, terminie. Jednak bardzo zależało nam, by wykonać to zadanie do końca kadencji. W przeciwnym razie podlegałoby zasadzie dyskontynuacji, czyli trafiłoby po prostu do kosza. Jeszcze nim rozpoczęliśmy pracę były też wnioski, byśmy wzięli pod uwagę, że pod koniec roku trwało rozliczanie projektu, bo plac zabaw był realizowany z dofinansowany z unijnego programu Polska-Rosja. Nie chcieliśmy tego grafiku dodatkowo napinać, by nie okazało się, że przez kontrolę nie można było tego sprawnie przeprowadzić. Podsumowujemy kontrolę teraz, bo ją zakończyliśmy i przekazaliśmy protokół pokontrolny burmistrzowi, który się do niego odniósł. Zbliża się sesja, podczas której będziemy prezentować projekt uchwały w tej sprawie.

Czyli to nie jest tak, że radni opozycyjni z Komisji Rewizyjnej "wyrwali się" i w sposób tendencyjny postawili tezy właściwie jeszcze przed kontrolą?
Każdy radny z Komisji Rewizyjnej ma prawo zgłosić się do zespołu kontrolnego. Nie było zainteresowania ze strony członków komisji. Gdybyśmy przejrzeli inne kontrole, to są osoby, które angażują się w działania kontrolne prawie zawsze, a są takie, które nie podejmują się prawie żadnych, bo chyba im się wydaje, wszystko jest dobrze.

A sprawie placu zabaw dużo było wątpliwości?
Już w listopadzie przedstawiliśmy urzędnikom harmonogram i 37 pytań, na które będziemy chcieli znaleźć odpowiedzi. Troszeczkę mieliśmy nadzieję, że materiał roboczy zostanie dla nas przygotowany, ale okazało się, że to się nie udało. Musieliśmy przychodzić do Urzędu Miasta i na podstawie dokumentów znajdować odpowiedzi na tyle, na ile nasza wiedza, doświadczenie i umiejętności pozwalały. Nikt z nas nie jest fachowcem w zakresie prowadzenia inwestycji, prawa zamówień publicznych, czy tego typu rzeczy, które są związane z procesem. Zaczęliśmy od samego początku, czyli etapu projektowania placu zabaw. Jaki był pierwotny koszt inwestycji? Dlaczego to się zmieniało, jakie były powody zerwania umowy z pierwszym wykonawcą. Później analizowaliśmy wszystkie aneksy do umowy z drugą firmą. Próbowaliśmy na przykład ustalić, kto zmienił warunki zamówienia, obniżając kryteria dla potencjalnych oferentów.

Pana zdaniem, każdy etap mógł mieć swoje konsekwencje, jeśli chodzi o tę inwestycję?
Na pewno chcieliśmy pokazać, zadając swoje pytania, w jakim kierunku będziemy szli. Taki konspekt mógł w tym pomóc, bo dzięki temu podczas kontroli nie „wyskakiwaliśmy” z czymś nieoczekiwanym. Pierwsze spotkanie było rozmową o wszystkim. Osobą do kontaktu z nami wskazanym przez burmistrza był Waldemar Kurpias, obecnie naczelnik Wydziału Inżynierii Miasta, który brał bezpośredni udział w budowie. Mówiłem mu i na początku, i na końcu kontroli, że mamy zupełnie inne emocje. Plac zabaw to jest trochę jego dziecko, bo był bardzo zaangażowany w jego powstanie. My takich emocji nie mamy, wręcz odwrotnie, mamy inne. Choćby niezadowolenie, które podziela miejska społeczność. Bo miało być pięknie, a wyszło, nie powiem, że jak zawsze, ale tak, jak wyszło.

Wniosków w protokole pokontrolnym jest mniej niż 37. Czy to oznacza, że nie znaleźliście aż tylu uchybień?
Na niektóre pytania nie znaleźliśmy od razu odpowiedzi. Burmistrz dopiero w piśmie odnoszącym się do protokołu na niektóre odpowiedział. A wniosków jest łącznie osiem. Pierwszy wydaje się banalny. Mówi o tym, że w społecznym odbiorze plac zabaw był oczekiwaną przez wszystkich mieszkańców inwestycją. Ale z ich opinii wyraźnie wynika, że nie czują, by to przedsięwzięcie spełniło ich oczekiwania. Wielu z nich podnosi, że koszt budowy ma się nijak do jakości wykonania.

To prawda, niektórzy mieszkańcy krytykują, że wydano ponad 8 mln zł, a tego przy ul. Parkowej prawie nie widać.
Dla nas niejasne jest to, dlaczego kwota pierwotnie zabezpieczona na realizację inwestycji wynosiła zaledwie 2 730 540 brutto, a tymczasem kosztorys inwestorski opiewał na 5 208 000 zł. Tego nie potrafimy zrozumieć, dlatego pytaliśmy, co się wydarzyło i jaki to miało cel.

Być może ta różnica spowodowana jest tym, że projekt trochę przeleżał nim pozyskano dofinansowanie. Rynek mógł to zweryfikować. Widać to było w wynikach pierwszego przetargu, bo oferty były dużo wyższe niż możliwości miejskiej kasy.
Po pierwszym przetargu zaczęto wyrzucać poszczególne elementy z zakresu budowy. Były trzy sadzawki, a zmniejszono do jednej, był polbruk, jest poprawka, że trzeba go wymienić na bezpieczne mineralne podłoże. Ale nasze zastrzeżenia budzi brak kalkulacji cenowych wynikłych z tego obniżenia kosztów. A przecież to nie były największe oszczędności .Według projektu w wybudowanym bastionie miał być tunel żelbetowy. Jak szacowaliśmy ile on miał kosztować, to było to ok. 1 mln zł. Jednak dokumentu, w którym by te oszczędności zestawiono nikt z Urzędu Miasta nam nie przedstawił. A przecież jeśli zrobiono jakieś oszczędności, a potem ich nie wykazano, to jest po prostu głupie. Możemy myśleć, że albo ktoś nie dopełnił obowiązku i nie sporządził zestawienia, albo mu się tylko wydawało, że wykreślenie pewnych elementów takie oszczędności przyniesie, a wcale ich nie było.

Radni zgłaszali również wątpliwości z zerwaniem umowy z pierwszym wykonawcą.
To jeden z naszych wniosków pokontrolnych. Pytaliśmy, w jakich okolicznościach była podjęta decyzja o wypowiedzeniu umowy z firmą wyłonioną w pierwszym postępowaniu. Dowiedzieliśmy się, że było posiedzenie zespołu zajmującego się tą inwestycją. Też uważam, że tak powinno być, bo mówimy o bardzo ważnej finansowej decyzji. Poprosiliśmy jednak o dokument, by wiedzieć, kto jakie stanowisko zajął, notatki z tego spotkania nie ma. Piszemy więc w protokole, że naszym zdaniem problematyczne stały się okoliczności podjęcia decyzji o wypowiedzeniu umowy. Pomimo informacji, że podjął ją burmistrz na naradzie, nie uzyskaliśmy informacji, kto w niej uczestniczył, jakie były stanowiska poszczególnych osób, choć według przedstawionej nam relacji uczestnicy nie byli jednomyślni w tej sprawie.

To dopiero część wniosków.
Mamy też problem z tym, że nie wiadomo, w jakich okolicznościach zmienił się zapis w postępowaniu przeprowadzonym już po opuszczeniu placu budowy przez pierwszego wykonawcę. Nowe warunki zamówienia umożliwiły dotychczasowemu podwykonawcy udział w przetargu. Obniżono kryteria, przez co wygrała je firma, która wcześniej nie mogłaby nawet pomarzyć o złożeniu swojej oferty, bo nie wykonywała żadnego tak dużego zadania. Usłyszeliśmy, że Urząd Miasta miał do tego prawo. My go na żadnym etapie kontroli absolutnie nie negowaliśmy, ale to nie zmienia faktu, że nadal nie wiemy, kto to zaproponował.

Latem 2022 r., nim ten nowy wykonawca został wyłoniony, można było przy ul. Parkowej oglądać, jak plac zabaw w budowie coraz bardziej zarasta.
Bezspornym jest fakt, że po wypowiedzeniu umowy pierwszej firmie plac budowy został bez nadzoru. Brak zabezpieczenia elementów technicznych przyczynił się do powstania strat finansowych znacznych rozmiarów. Wydano 116 000 plus koszt zakupu nowych słupów oświetleniowych, które zginęły. UM nie prowadził żadnych wyjaśnień w zakresie odpowiedzialności za tę zaistniałą sytuację. To tym bardziej dziwne, że w protokole komisji inwentaryzacyjnej z czerwca 2022 r. pojawił się zapis, którego nie wykonano. Inspektorzy nadzoru budowlanego zalecali zabezpieczenie już wykonanych robót. Wymieniali również konieczność zabezpieczenia przed degradacją i wizytami osób trzecich niedokończonej budowy parkingu, ale i obsiania trawą usypanego bastionu, bo samo humusowanie, jak nazwali to inspektorzy, nie spełniało swojej roli, nie zabezpieczało skarpy. Tymczasem, jak ustaliliśmy, nikt nawet nie pokusił się o to, by sprawdzić, dlaczego to nie zostało zrobione. Czyli ok. 130 000 zł zostało zmarnowanych, bo trzeba było drugi raz to wszystko opłacić i wykonać.

Ostateczna wartość zadania od początku budzi wielkie emocje. Najwięcej kosztował chyba ostatni etap inwestycji.
Według naszych ustaleń, 14 października 2022 r. podpisano umowę, określając wartość prac na 5 997 787 zł. Później był pierwszy aneks, 14 listopada, gdy zmniejszono zakres robót o 158 tys. zł. Później aneksem nr 2, z 3 kwietnia 2023 r. rozszerzono go na kwotę 468 000 zł, czyli wartość zamówienia wzrosła do 6 307 772 zł. Ostatni, czwarty aneks podpisany 3 lipca 2023 r. zwiększał zakres o kolejne 257 238 zł, do 6 565 000 zł.

ZOBACZ TEŻ: Plac zabaw nad Nogatem dokończy miejscowa firma. Choć drogo, miasto podpisało umowę na realizację. Wiosną wszystko ma być gotowe

W rozmowach z nami wykonawca wspominał, że pewne rzeczy nie były przewidziane w projekcie, stąd te dodatkowe zlecenia. Ale zespół kontrolny z przedstawicielami firmy się nie spotkał?
My nie rozmawialiśmy z wykonawcą, bo nie było to elementem tej kontroli. Nie mamy takich praw, sprawdzaliśmy tylko urząd.

Odnoszę wrażenie, że choć spędziliście kilka miesięcy na badaniu tych dokumentów, to uzyskane informacje nie rozwiały wszystkich wątpliwości, które towarzyszyły radnym, skoro chcieli tej kontroli.
Dlatego na liście wniosków pojawia się ósmy punkt: „W związku z licznymi wątpliwościami i ewidentnymi zaniechaniami wynikających z kwestii technicznych, technologicznych, prawa zamówień publicznych, nadzoru nad inwestycjami i brak kompetencji śledczych, zespół kontrolny wnosi do przewodniczącego Komisji Rewizyjnej o przekazanie kontroli do Centralnego Biura Antykorupcyjnego”. Naszym zdaniem, to jedyna możliwość rzetelnego zrealizowania uchwały Rady Miasta z 28 września, która była podstawą działań kontrolnych.

Burmistrz zapoznał się z waszymi refleksjami. Jak się do nich odniósł?
Nasz protokół trafił do burmistrza, który odmówił złożenia pod nim podpisu, miał do tego prawo. Odniósł się do tego i w pierwszych zdaniach odpowiedzi: „Ustosunkowując się do zarzutów sformułowanych przez zespół kontrolny Komisji Rewizyjnej, zmuszony jestem odmówić podpisania przedstawionego protokołu z tej kontroli z uwagi na fakt, że w opinii podmiotu kontrolowanego nie spełnia on przesłanek dokonywania czynności kontrolnych, a więc narusza zasadę badania w zakresie gospodarności, rzetelności, celowości oraz legalności”. Cóż taką formułkę można odnieść do każdych czynności podejmowanych przez radnych.

Jako przewodniczący Komisji Rewizyjnej, zrealizuje pan ten ostatni wniosek?
Tak, najprawdopodobniej w poniedziałek przekażę nasze materiały dalej. W piśmie przewodnim znajdą się informacje, że w związku z zakończoną kontrolą w zakresie gospodarności, rzetelności, celowości oraz legalności placu zabaw, zwracam się z prośbą o objęcie kontrolą tego przedsięwzięcia przez funkcjonariuszy CBA.

A czy w protokole odnosicie się do tego, że wyposażenie placu zabaw tak szybko się zepsuło? Mieszkańcy zaczęli się na to skarżyć krótko po otwarciu
Musielibyśmy poruszać się w obszarze, gdzie nie mamy kompetencji. I podważyć fachowość osób, które przygotowały projekt i realizowały go, do tego osób, które nadzorowały inwestycję, czyli inspektora nadzoru, który się podpisuje w dzienniku budowy, że coś zostało zgodnie ze sztuką wykonane. Ani ja, ani pozostali członkowie zespołu nie śmielibyśmy się w tej sprawie wypowiedzieć. Ale moim zdaniem ten plac zabaw jest jedną wielką porażką i trzeba byłoby wydać na niego jeszcze ze 2 mln zł, by był dla dzieci, nie tylko na otwarcie. To, co zostało zrobione, to nie jest plac zabaw, ale typowo chilloutowy teren, gdzie można się spotkać, usiąść w hamakach, poczytać książkę i już. Mamy więc coś, co nikogo chyba nie satysfakcjonuje.

O tym, jak do protokołu pokontrolnego odniósł się burmistrz i jego współpracownicy, napiszemy w kolejnym artykule.

Jesteśmy na Google News. Dołącz do nas i śledź "Dziennik Bałtycki" codziennie. Obserwuj dziennikbaltycki.pl!

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na malbork.naszemiasto.pl Nasze Miasto