Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Malbork. Brama Mariacka zniknęła za ochronną siatką. To znak, że właściciele dalej ratują zabytkową budowlę

Anna Szade
Anna Szade
Zabytkowa Brama Mariacka stojąca przy wjeździe na most na Nogacie w Malborku znów jest przesłonięta. Tym razem to jednak nie żaden reklamowy baner, a siatka ochronna, która w czwartek (5 maja) otuliła całą południową ścianę. To znak, że właściciele budowli dalej ją remontują.

Można byłoby powiedzieć: „Wreszcie!”, gdy widzi się proces ratowania Bramy Mariackiej stojącej przy al. Rodła w Malborku. Ale jej właściciele, a wspólników jest czworo, zbierali dokumenty i fundusze przez kilka ładnych lat. Zabytek tej klasy w prywatnych rękach to kłopot w procesie starania się o publiczne pieniądze. A jeśli jeszcze wykorzystywany jest na cele komercyjne, jak ten malborski, to urzędnicy i służby konserwatorskie, którzy przyznają dotacje, patrzą trochę nieufnie na takich wnioskodawców.

Ale udało się. W ubiegłym roku wykonano pierwszy etap, w tym remont dachu i schody. W tym, dzięki wsparciu z zewnątrz, możliwa jest kontynuacja prac. Dobrze było zobaczyć malborską budowlę na liście tegorocznych dotacji dla pomorskich zabytków z budżetu województwa pomorskiego. Katarzyna Król, Robert Król, Małgorzata Marczewska, Krzysztof Marczewski otrzymali 90 046 zł na drugi etap prac konserwatorskich i restauratorskich przy południowej ścianie Bramy Mariackiej w Malborku bez stolarki okiennej i drzwiowej.
To nawet nie połowa potrzeb, które dla tej jednej ściany wyliczono na 182 092,51 zł. Wojewódzki konserwator zabytków dorzucił w 2022 r. 15 000 zł na kontynuację prac konserwatorskich elewacji południowej budowli od poziomu fryzu w poziomie przyziemia do krenelaża. To charakterystyczne dla malborskiej Bramy Mariackiej „zęby”, będące zwieńczeniem szczytu.

Ale obiekt ma cztery takie ściany, do tego 24 okna, które też trzeba zabezpieczyć. Lista potrzeb, by ten XIV-wieczny obiekt „stanął na nogi” jest spora. Ale właściciele doskonale zdają sobie sprawę z tego, co mają. Miejmy nadzieję, że przełamali już złą passę i teraz, gdy gołym okiem widać różnicę w wyglądzie, łatwiej będzie im zdobywać środki na kolejne etapy na ratowanie zabytków.

Najstarsze czarno-białe zdjęcia z powojnia pokazują budowlę niemal w całości. Za nią widać tylko ciszę wielkiego gruzowiska, w które zostały zmienione przepiękne stare kamienice. Na horyzoncie majaczy zarys Ratusza.
Choć Brama Mariacka była od wewnątrz wypalona, to jednak jakiś urzędnik, może miłośnik historii, dostrzegł w niej wartość. W rejestrze malborskich zabytków jest numerem jeden, a wpis pochodzi z lipca 1949 r. Nawet zamek trafił na tę listę kilka tygodni później.
Jak wynika z oficjalnych informacji na temat miejskich atrakcji, obiekt został odbudowany w 1964 r., w latach 70. obiekt został zagospodarowany na kawiarnię.

Nazywała się „Basztowa”. W tamtych czasach to tutaj było mistrzostwo świata, ludzie stali na zewnątrz, by wejść – opowiadał nam Robert Król, współwłaściciel.

Ale w latach 80. obiekt spłonął, a baszta zamieniała się w ruinę. Wiele lat później kolejny pasjonat wpadł na pomysł, by uratować zabytek. Kupił go od miasta i wyremontował.
- Zrobił tu sklep muzyczny, obiekt znów zaczął funkcjonować. Wcześniej nikt nie zwracał na niego uwagi, dopiero wówczas dostrzeżono jego potencjał – mówił nam Robert Król.
To był czas, gdy w ludziach budziła się przedsiębiorczość, gdy chcieli robić coś na własny rachunek. Robertowi Królowi marzył się pub. I w 1993 r. pojawiła się szansa na realizację pomysłu.

Żona mi powiedziała, że na baszcie jest wywieszone: sprzedam albo wynajmę i skorzystaliśmy z tej okazji. Rozpoczęliśmy więc działalność najpierw na najniższym poziomie. W 1995 r. zostaliśmy właścicielami tego budynku – wspominał Król.

Czy zdawali sobie wówczas sprawę, że pod ich skrzydła trafia XIV-wieczna budowla, wobec której będą mieli zobowiązania?
- Tak, oczywiście. Ale jak ma się 29 lat i całe życie przed sobą, to się myśli, że się zrobi nie wiadomo jakie biznesy. Miałem nadzieję, że zostanę największym restauratorem Malborka – żartował Król.
Ale wówczas nie było jeszcze szans na dotacje, Polska nie była nawet w Unii Europejskiej.

Mieliśmy wówczas taki plan, że jak będziemy ciężko pracować, to zarobimy pieniądze i za własne oszczędności będziemy dbać o ten budynek. Wyszło troszeczkę inaczej – przyznał Robert Król.

Malbork. Ratusz obejrzany od piwnicy aż po dach. Wiceministe...

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Czy warto kupować dzisiaj mieszkanie?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na malbork.naszemiasto.pl Nasze Miasto