Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Malbork. Mieszkania komunalne wykupują obecni lokatorzy, a kolejka po klucze od miasta nie maleje. Jak włodarz tłumaczy tę prywatyzację?

Anna Szade
Anna Szade
Czy w Malborku powinno sprzedawać się mieszkania najemcom, skoro na klucze do lokum od miasta czeka blisko 200 rodzin? Włodarz wyjaśnia, że to sposób na skrócenie tej kolejki i zdobywanie pieniędzy na remonty pustostanów.

W Malborku w miejskich zasobach jest ok. 1700 mieszkań. Część znajduje się w budynkach w całości należących do miasta, część to nieruchomości, w których są wspólnoty mieszkaniowe, bo właścicieli jest tam wielu.
Większość budynków, bo ok. 80 proc. to domy zbudowane przed 1945 r. Reszta to zabudowa powojenna.

W Malborku długa kolejka po mieszkania komunalne i socjalne

W tym roku do użytku oddano 42-rodzinny budynek komunalny przy ul. Pasteura. Wydawałoby się, że lista oczekujących na lokum z miejskiego zasobu wreszcie się skróci. Tymczasem według najnowszego zestawienia na klucze do mieszkań komunalnych czekają 54 rodziny, a na socjalne jeszcze więcej, bo 122.

Aby trafić na te listy, trzeba spełnić przede wszystkim kryterium dochodowe. Kto stara się o mieszkanie komunalne, u tego dochód na członka rodziny na trzy miesiące przed złożeniem wniosku nie może przekroczyć 180 proc. najniższej emerytury w przypadku jednoosobowego gospodarstwa domowego, a w rodzinie, gdzie osób jest więcej – 130 proc.
O mieszkanie socjalne mogą starać się osoby, które mają dochody do 100 proc. najniższej emerytury, gdy żyją w pojedynkę, a w przypadku wieloosobowych gospodarstw domowych jest to 75 proc.

Najniższa emerytura, będąca podstawą tych wyliczeń, to w 2021 r. 1250,88 zł brutto, czyli ok. 1000 zł netto. To oznacza, że faktycznie mniej zarabiające osoby nie poradzą sobie z uzyskaniem mieszkania z innego źródła, nie są bowiem w stanie ani zaciągnąć kredytu na kupno własnego lokum, ani nawet na partycypację w TBS. Często nie udźwigną także kosztu wynajmu mieszkania na wolnym rynku.

Lokatorzy chcą wykupić swoje lokum. Burmistrz nie mówi "nie"

Liczba oczekujących nie maleje, a burmistrz ogłosił właśnie zamiar sprzedaży sześciu mieszkań komunalnych na rzecz najemców. Stawki wraz z udziałem w gruncie według oficjalnej wyceny wynoszą: 101 680 zł, 120 460 zł, 142 527 zł, 179 351 zł, 196 065 zł i 301 521 zł. Bonifikata wynosi obecnie 50 proc., a więc nadal nie są to małe kwoty do zapłacenia, przynajmniej jak na kieszeń najemcy w komunalce.

Pytamy więc burmistrza, czemu zamierza sprzedać aż tyle mieszkań jednorazowo, skoro choćby „Wieloletni program gospodarowania mieszkaniowym zasobem Gminy Miejskiej Malbork na lata 2018-2022” uchwalony przez Radę Miasta przewiduje, by rocznie dochodziło do dwóch transakcji z najemcami. Tym bardziej, że w mieście panuje głód mieszkań, co przekłada się na listę oczekujących wiszącą w magistracie.

Sprzedajemy sześć mieszkań, bo ich najemcy złożyli wnioski o ich wykup. Takich wniosków jest dużo więcej. Tym razem przeznaczyliśmy do sprzedaży sześć. Tym bardziej, że sporo nowych mieszkań ostatnio oddaliśmy – odpowiada Marek Charzewski, burmistrz Malborka.

Zgodnie z założeniami lokalnej polityki mieszkaniowej, sprzedaż powinna być prowadzona w małych wspólnotach. W ten sposób domy znajdują się w rękach właścicieli prywatnych, którzy biorą na siebie koszty utrzymania i inwestowania. W przeciwnym razie, przy rozproszonej prywatyzacji, budynki stają się wspólną własnością publiczno-prywatną, a to nie rozwiązuje żadnych problemów.

Co więcej, sprzedaż mieszkań powoduje kurczenie się miejskiego zasobu, bo kupowane są lokale w lepszym stanie, a pozostają takie o niskim standardzie, wymagające znacznych nakładów finansowych. Tymczasem często mają status mieszkań socjalnych, więc wpływy z ich najmu są symboliczne.

Wydaje się więc, że jeśli już miałoby dochodzić do sprzedaży lokali mieszkalnych, trzeba byłoby robić to ostrożnie i z głową.

Ale nam właśnie zależy, by tymi mieszkaniami i wspólnotami zaczęli się też zajmować mieszkańcy. Sytuacja jest taka, że jak my mamy większość we wspólnocie, to lokatorzy mówią: miasto musi nam zrobić remont, miasto skosić, naprawić drzwi. Te wystawione na sprzedaż mieszkania to takie, w których ludzie od dawna mieszkają i wiemy, że będą w nich mieszkać. Decydujemy, że możemy je sprzedać, bo i tak ich nie odzyskamy, bo obecni lokatorzy będą tam mieszkać przez kolejne 20 lat. A dostajemy 50 proc. wartości tego mieszkania w przypadku transakcji – tłumaczy Marek Charzewski.

Tu rodzi się jeszcze jedno pytanie: czy osoba, którą stać np. na zapłacenie 50 proc. wartości mieszkania wycenionego na ok. 200 tys. zł, spełnia kryteria lokatora mieszkania komunalnego?
- A co mamy zrobić z taką osobą, która ma obecnie wyższe dochody? Nie możemy jej przecież eksmitować – słyszymy od burmistrza.

Dowiadujemy się również, po co w ogóle jest prywatyzacja mieszkań komunalnych.

Musimy remontować inne puste mieszkania, które obecnie nie nadają się do zasiedlenia. Ale skąd mamy wziąć na to pieniądze? Jeśli sprzedam sześć mieszkań, to mogę przeprowadzić remont pustostanów. Efekt? Jest sześć rodzin, które mieszkają we własnych lokalach, i kolejne przynajmniej sześć wyremontowanych lokali. Mogę nie sprzedawać, ale oczekujące rodziny nie będą miały gdzie mieszkać – wyjaśnia Marek Charzewski.

Zdaniem włodarza, nie ma obecnie innej drogi. Ci, którzy liczą na dach nad głową od miasta, nie zamierzają sami przeprowadzać remontów. Najczęściej nie interesuje ich możliwość odliczenia nakładów w czynszu, choć można go później nie płacić nawet przez pół roku.

Warto dodać, że obecna sprzedaż sześciu mieszkań to i tak nic w porównaniu z tą, jaka była prowadzona w poprzednich latach. Zwłaszcza że od 2008 r. obowiązywała 90-procentowa bonifikata od ceny mieszkania ustalonego przez rzeczoznawcę. Dopiero w 2013 r. zasady zmieniono i od tamtej pory ulga przy sprzedaży dla najemców wynosi 50 proc.

Widać to zresztą w liczbach podawanych przy okazji sprawozdań z wykonania kolejnych uchwał budżetowych:

  • 2005 r. - sprzedano 50 mieszkań na rzecz najemców,
  • 2006 r. - 74 mieszkania,
  • 2007 r. - 53 mieszkania,
  • 2008 r. - 135 mieszkań,
  • 2009 r. - 168 mieszkań,
  • 2010 r. - 76 mieszkań,
  • 2011 r. - 55 mieszkań,
  • 2012 r. - 28 mieszkań,
  • 2013 r. - 118 mieszkań,
  • 2014 r. - 12 mieszkań,
  • 2015 r. - 1 mieszkanie,
  • 2016 r. - 2 mieszkania,
  • 2017 r. - 0 mieszkań,
  • 2018 r. - 5 mieszkań,
  • 2019 r. - 10 mieszkań,
  • 2020 r. - 9 mieszkań.

Nic nie wskazuje na to, by w najbliższym czasie zasady sprzedaży mieszkań w jakikolwiek sposób się zmieniły.
- Pragnę przypomnieć, że na sesjach radni częściej pytają, kiedy powrócimy do większej bonifikaty – mówi Marek Charzewski.

Malbork. Budynek przy ul. Czerskiego, który powstaje na zlec...

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Czy warto kupować dzisiaj mieszkanie?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na malbork.naszemiasto.pl Nasze Miasto